lekarz zasugerował zrobienie małej (6 m-cy) morfologii + żelazo, profilaktycznie, nic sie nie dzieje, mała w górnych centylach, okaz zdrowia. Moze to głupie ale zastanawiam sie czy jest sens kłuć dziecko, jeżeli nie ma wskazań medycznych,
Start Gniezno i pozostałe pierwszoligowe kluby już mogą pluć sobie w brodę. Jak na dłoni widać, że podpisany kontrakt na telewizyjne transmisje jest dziś niewiele wart. Czytelny argument właśnie dostaliśmy. Canal+ poinformowało, że od tego sezonu po raz pierwszy będzie pokazywało rozgrywki II ligi, więc dla kibica i klubów z najniższej klasy rozgrywkowej jest to dobra informacja. Zakup praw to przecież i tzw. zasięgi i spory zastrzyk gotówki. Według nieoficjalnych informacji przekazywanych przez portal Interia, najlepsze drużyny drugiej ligi będą mogły liczyć nawet na 150 tysięcy złotych za sezon od Canal+. To z kolei mało pocieszająca informacja dla ośrodków zaplecza Ekstraligi. Start i cała reszta przypomnijmy, są związane pięcioletnią umową, w ramach której od 2020 otrzymują niecałe 200 tysięcy złotych rocznie. Teraz gołym okiem widać, że deal zrobiła stacja, a nie kluby, podpisując tak długą umowę. Kiedy Ekstraliga wynegocjowała ostatnio gigantyczne pieniądze w postaci 5-6 milionów za sezon dla KAŻDEGO, a II liga w tej chwili otrzyma niewiele mniejsze pieniądze od pierwszoligowców, to jak mają się czuć kluby „środka”? Biorąc pod uwagę jak drastycznie skoczyły stawki i wydatki przed zbliżającymi się rozgrywkami, osiem klubów walczących o najlepszą ligę świata ma prawo pluć sobie w brodę. Krytykował to od początku szef Orła Witold Skrzydlewski, ale wtedy nikt poważnie go nie traktował. Otwarcie protestował przeciwko transmitowaniu wszystkim meczów w telewizji za takie stawki. – Wolałbym to pokazywać za darmo w internecie, by wszyscy fani mieli otwarty dostęp bez konieczności zakupu dekoderów – grzmiał. Dziś wiemy jedno. Przez trzy najbliższe lata nie zmieni się nic. Chyba, że wszystkie kluby zgodnie powiedzą, albo siadamy do stołu, albo…. STOP – NIE JEDZIEMY. byłam dziś u dermatologa < 3 -ego w tym roku> przepisał mi acnosan ( kiedyś brałam składa się głównie ze spirytusu chyba;/> i DUAC zobaczę jak to będzie szło a powiedzcie mi o Rozgrywająca KGHM Metraco Zagłębia Lubin od następnego sezonu będzie reprezentować klub Buducnost Podgorica. W najbliższym czasie Byzdra pojedzie do Czarnogóry, aby ustalić warunki umowy. 17 Marca 2013, 11:08 Wiadomość, że Kinga Byzdra zmienia klub ujrzała światło dzienne stosunkowo niedawno. Rozgrywającej wraz upływem sezonu wygasa kontrakt z KGHM Metraco Zagłębiem Lubin, gdzie występowała przez pięć sezonów. Szczypiornistka podkreśla, że chce się rozwijać, a Buducnost Podgorica jest do tego idealnym kandydatem. Zwłaszcza wtedy, gdy "Kinia" ma tam swój sportowy autorytet - Bojanę Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Dużym plusem jest to, że klub stale gra w Lidze Mistrzów, a w poprzednim sezonie sięgnął po to trofeum. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jak mi teraz nie wyjdzie jakiś mecz w polskiej lidze, to od razu kibice mogą mnie posądzić o to, że już wyłącznie myślę o wyjeździe do Czarnogóry. To dla mnie jednak wielka szansa. Na pewno warto spróbować, aby później nie pluć sobie w brodę, że nie odważyłam się na ten krok - powiedziała dla Kinga Byzdra. Rozgrywająca Miedziowych zwiąże się z czarnogórskim klubem na trzy lata. W razie niepowodzeń kontrakt zostanie rozwiązany wcześniej. - W umowie jest opcja, że jak mi coś nie wyjdzie, to po roku rozwiązujemy kontrakt bez żadnych konsekwencji. To takie zabezpieczenie, ale jestem dobrej myśli. Mam świadomość, że podejmuję ryzyko i czeka mnie ciężka praca. Być może w przerwie świątecznej uda mi się pojechać do Podgoricy, aby ustalić szczegóły współpracy - dodała Byzdra opuści po sezonie Zagłębie! Piłka ręczna Polska MKS Zagłębie Lubin Kinga Achruk PGNiG Superliga Kobiet Buducnost Podgorica Bojana Popović Lubin W sprzecie za 1800zl zastanawiam sie nad doborem procesora. AMD Athlon II x3 445 s.AM3 BOXAMD Athlon II x3 450 s.AM3 BOXAMD Athlon II x4 635 s.AM3 BOXAMD Athlon II x4 640 s.AM3 BOX Widze ze ostatnio jest moda na x3. Moj wybor padl na AMD Athlon II x3 450 s.AM3 BOX, ale moge jeszcze zmienic i podj W Dortmundzie mogą pluć sobie w brodę – sami wypuścili mistrzostwo z rąk Cztery punkty przewagi Bayernu Monachium nad Borussią Dortmund na dwie kolejki do zakończenia sezonu stawiają Bawarczyków w doskonałej sytuacji na finiszu Bundesligi. Drużynie z Zagłębia Ruhry pozostały marzenia, że liderzy z Monachium potkną się w dwóch ostatnich meczach sezonu w Lipsku i na Allianz Arena z Eintrachtem Frankfurt. BVB nie ma jednak nic we własnych rękach i jest temu sama sobie winna. Mistrzostwo było dla dortmundczyków bardzo realne, jednak rzeczywistość w końcówce rozgrywek okazała się dla ekipy Favre’a wyjątkowo brutalna. Przed rozpoczęciem rundy rewanżowej Borussia Dortmund miała przewagę sześciu punktów nad Bayernem Monachium i dodatkowo lepszy bilans bramkowy o osiem bramek. Dziennikarze i kibice wskazywali drużynę Luciena Favre’a na faworyta wyścigu o mistrzostwo Niemiec i takim prognozom nie można było się dziwić. Oprócz wypracowanej przewagi BVB grała przecież naprawdę dobrze i prezentowała się zdecydowanie lepiej od krytykowanego ze wszystkich stron Bayernu Monachium. Borussia była chwalona i zachwycała obserwatorów w całej Europie. W Niemczech wreszcie pojawiła się nadzieja, że ktoś zatrzyma seryjne zdobywanie mistrzostwa przez lepiej sytuacja BVB wyglądała po trzech pierwszych kolejkach rundy rewanżowej. Jeśli przypomnimy sobie początek roku w Bundeslidze, to wielu ekspertów wskazywało, że pierwsze trzy ligowe weekendy mogą mieć decydujący wpływ na dalszą część sezonu. Borussia rozpoczęła od dwóch bardzo trudnych wyjazdów do Lipska i Frankfurtu (w między czasie jeszcze mecz z Hannoverem 96 u siebie), z kolei Bayern grał w Sinsheim i Leverkusen (i u siebie ze Stuttgartem). W tej korespondencyjnej walce lepiej wypadła BVB, która zdobyła w pierwszych trzech meczach siedem punktów (remis we Frankfurcie), zaś Bayern sześć (porażka w Leverkusen), co zwiększyło przewagę dortmundczyków nad FCB do siedmiu oczek. Wówczas wydawało się, że bardziej prawdopodobne jest to, że Borussia tę różnice będzie regularnie powiększać na swoją korzyść niż Bayern ją zmniejszał. Nikt nie spodziewał się jednak, że przed Borussią tydzień, który wywróci wszystko do góry zdrowotneZanim jednak o feralnym tygodniu warto zwrócić uwagę na problemy ze zdrowotne czołowych piłkarzy BVB, które ciągną się za tą drużyną od stycznia do dzisiaj. W pierwszych pięciu kolejkach Favre musiał radzić sobie bez swoich dwóch podstawowych środkowych obrońców z rundy jesiennej – Manuela Akanjiego i Dana-Axela Zagadou. Cały sezon problemy ma tez Oemer Toprak, który nie stanowi żadnej realnej alternatywy. Z tego powodu szwajcarski trener zaczął stawiać w defensywie na Juliana Weigla, który ze swoich nowych zadań wywiązuje się poprawnie, ale często widać, że nie jest naturalnym obrońcą. Brak stabilności w defensywie to problem, który dotyka Borussię przez cała rundę bolesną stratą dla BVB była też kontuzja Łukasza Piszczka, którego problemy ze stopą wyłączyły z gry od 22. kolejki. Polak od tego czasu zagrał tylko z Bayernem Monachium, gdzie po prostu nieprzygotowany został rzucony na pożarcie Bawarczykom, którzy zdemolowali BVB aż 5:0. Były reprezentant Polski usiadł w ostatni weekend na ławce w meczu z Werderem i być może będzie do dyspozycji Favre’a w ostatnich dwóch kolejkach. Brak Piszczka w dziewięciu meczach Bundesligi w tym roku to była jednak ogromna i bardzo widoczna strata. Dodatkowo boki obrony zostały osłabione kontuzją Hakimiego, który nie jest do dyspozycji od 28. kolejki i na pewno w tym sezonie już nie zagra.— Bundesliga English (@Bundesliga_EN) 26 lutego 2018Problemy Borussia miała też w ofensywie. Przede wszystkim przez absencje Christiana Pulisica i Maximiliana Philippa, czyli dwóch piłkarzy, którzy nie stanowią o sile pierwszego składu, ale na pewno mogliby być wartościowymi zmiennikami. Swoje problemy ma też Paco Alcacer, który najczęściej siada na ławce rezerwowych. Do końca nie wiadomo, czy Hiszpan nie znajduje uznania w oczach Luciena Favre’a czy może po prostu nie jest do końca gotowy do gry przez 90 minut. Krótka przerwa nie opuściła też kapitana Marca Reusa, którego zabrakło przede wszystkim podczas wspomnianego już feralnego tygodnia, który zmienił oblicze całej pierwszy tydzień lutegoSeria wypuszczonych pewnych zwycięstw z rąk i potknięć Borussii rozpoczęła się w lutowym meczu we Frankfurcie. Borussia grała kapitalnie przez pierwsze 30 minut, po których mogła spokojnie prowadzić dwoma lub trzema bramkami. Nieskuteczność spowodowała jednak, że jedyny gol Marco Reusa pozwolił nadal wierzyć gospodarzom w korzystny wynik. Eintracht wykorzystał nieporadność rywali i strzelił wyrównującego gola, a BVB straciła dwa punkty. Nikt się tym w Dortmundzie jednak nie przejmował, bo w ten sam weekend Bayern poległ w Leverkusen i BVB i tak zwiększyła swoją przewagę w tabeli. Remis na trudnym terenie we Frankfurcie przyjęto więc z dni później BVB przeżyła jednak szok. Dortmundczycy zmierzyli się w 1/8 finału Pucharu Niemiec z Werderem. Bremeńczycy doprowadzili na Signal Iduna Park do niespodziewanej dogrywki, w której BVB dwukrotnie obejmowała prowadzenia i za każdym razem je traciła. Później przyszła seria rzutów karnych, którą Borussia przegrała po pudłach Alcacera i Philippa. Nieprzyjemną porażkę z Werderem uznano jednak tylko za wypadek przy pracy i niewinną wpadkę na drodze po ważniejszy tytuł w lidze. Parę dni później koszmary Borussii przybrały jednak jeszcze większych czekał trudny mecz z Hoffenheim, w którym gospodarze musieli radzić sobie bez kontuzjowanego Marco Reusa (Niemiec zszedł w przerwie meczu z Werderem z urazem). Ekipa Favre’a grała koncertowo do 73. minuty. Wówczas na tablicy wyników widniał wynik 3:0 dla BVB i wydawało się, że porażka z Werderem rzeczywiście była tylko małą i przypadkową rysą na wielkiej w tym sezonie Borussii. Mecz zakończył się jednak wynikiem 3:3, bo goście z Sinsheim odrobili straty w zaledwie dwanaście minut i odebrali punkty liderowi, który zanotował drugi remis z rzędu w lidze. Pierwszy tydzień lutego okazał się więc dla BVB wyjątkowo brutalny. Borussia zagrała w nim trzy mecze i w każdym z nich zaprzepaściła ogromne szanse na Min: Das darf nicht wahr sein! 😣#BVBTSG 3️⃣-3️⃣— Borussia Dortmund (@BVB) 9 lutego 2019Zdecydowana obniżka formyPo feralnym dla BVB tygodniu obserwatorzy i fani zaczęli znacznie bardziej krytycznie oceniać postawę ekipy Favre’a. Zwłaszcza, że po trzech wspomnianych spotkaniach BVB poległa w Londynie z Tottenhamem aż 3:0, mimo, że w pierwszej połowie była zdecydowanie lepszą drużyną i mogła prowadzić. Do tego doszła kolejna wpadka w Bundeslidze i remis z outsiderem ligi w Norymberdze 0:0. Borussia straciła lekkość i pewność w grze, co było widać nawet w zwycięskich spotkaniach z Bayerem Leverkusen i Wolfsburgiem u siebie czy z Herthą na wyjeździe. BVB zmieniła się z maszynki do seryjnego wygrywania w ociężałą machinę, która zalicza regularne potknięcia, jak te w Augsburgu (porażka z FCA) czy Monachium (blamaż w hicie sezonu).Podsumowaniem słabości dortmundczyków w rundzie rewanżowej są dwa ostatnie spotkania. Najpierw niespodziewana porażka na własnym stadionie z beznadziejnym w tym sezonie Schalke 04 (2:4, mimo prowadzenia 1:0 po golu Goetzego), a w miniony weekend remis w Bremie mimo dwubramkowego prowadzenia. Łatwo więc policzyć, że Borussia w 2019 roku w samej Bundeslidze wypuściła z rąk aż cztery zwycięstwa w meczach, w których obejmowała prowadzenie. Gdyby BVB wygrała chociaż połowę z nich to teraz mogłaby patrzeć na Bayern z pozycji lidera, a nie modlić się o cud w dwóch ostatnich kolejkach. Dzisiaj można ocenić to tylko tak, że Borussia Dortmund przegrała wyścig o mistrzostwo Niemiec na własne życzenie.CześćZakładam nowy wątek nt. krwi pępowinowej. Podczas ostatniej wizyty ginekolog zaproponował mi pobranie takiej krwi podczas porodu i zamrożenie w banku krwi. Czy któraś z was zdecydowała się może na taki zabieg? Bo koszty są spore ale czy istnieje realne prawdopodobieństwo wykorzystania kiedykolwiek takiej krwi?Na najbliższym posiedzeniu Sejmu posłowie głosować będą nad zmianami w programie Kolej Plus, która zakłada zwiększenie finansowania z 5,6 mld zł do ponad 11 mld zł, co pozwoli zwiększyć liczbę realizowanych projektów z 17 do aż 34. W praktyce tylko 13 projektów zgłoszonych w II etapie nie uzyska rządowego wsparcia, co pokazuje, że istniała duża szansa, że zgłaszany projekt załapie się na dofinansowanie. W województwie kujawsko-pomorskim nie będzie realizowany jednak żaden projekt. Program Kolej Plus zakładał, że rząd ze specjalnego funduszu, który najprawdopodobniej po decyzjach Sejmu przekroczy 11 mld zł, sfinansuje w 85% wartość inwestycji z listy rankingowej, pozostałe 15% będą musiały wyłożyć samorządy. Przy projektach kolejowych 15% to sporo, ale to tylko 15%, a uzyskać można było kluczowe dla realizacji danego projektu 85%. Koncepcja koronowska upadła o 400 tys. złotych Żeby projekt znalazł się na liście rankingowej musiał posiadać opracowane wstępne studium, które opracować powinny zainteresowane samorządy. W wielu województwach zadanie przygotowania projektu wzięły na siebie samorządy wojewódzkie, w kujawsko-pomorskim Urząd Marszałkowski scedował to na samorządy gminne i powiatowe. Koncepcja wypracowana przez samorządowców, której liderem stało się Koronowo (chcąc, nie chcąc być liderem, była to największa gmina) – zakładała ona budowę połączenia od linii nr 201 w Stronnie do Koronowa (w praktyce skomunikowało by to Bydgoszcz z Koronowem), a potem budowę od Koronowo przez Sośno do Więcborka nowej linii, a dalej modernizację linii nr 281 od Więcborka przez Sępólno Krajeńskie do Chojnic. Był to najbardziej zaawansowany projekt dla programu Kolej Plus w kujawsko-pomorskim, bowiem samorządowcy nie tylko zawarli porozumienie, ale tez gmina Koronowo ogłosiła przetarg na opracowanie takiego studium – najtańsza oferta kosztowała niecałe 800 tys. zł. Udało się uzbierał tylko połowę tego – Urząd Marszałkowski gotów był dać tylko 1/3, Bydgoszcz jako wyraz dobrej woli chciała dać 60 tys. zł, podobnie Chojnice, Koronowo 50 tys. Mniejsze samorządy były bardziej powściągliwe. Z braku funduszy przetarg unieważniono. Dzisiaj należy jednak zastanowić się czy nie była to nieprzemyślana decyzja, bowiem zakładając, że było duże prawdopodobieństwo uzyskania kilkuset milionów złotych, to brakujące 400 tys. nie były aż tak dużą kwotą. Na pewno nie dla samorządu Województwa Kujawsko-Pomroskiego. Patrząc na listę rankingową zobaczyć możemy bardzo wysoko oceniony projekt budowy nowej linii kolejowej z Konina do Turka w Wielkopolsce, która liczyć będzie ponad 30 km oraz przecinać autostradę A2. Był to odważny projekt, który ma teraz szansę na realizację. U nas tej odwagi zabrakło. Było więcej projektów Projekt koronowski nie był jedyny w kujawsko-pomorskim, ale jak już wspomniano najbardziej zaawansowany. Gdy powstały założenia programu Kolej Plus rząd jako preferowane zadania wskazał przywrócenie kolei do Świecia i i Żnina, co pokazuje, że te projekty miały szansę na dodatkowe punkty. Projekt żniński mógł być realizowany albo w ramach modernizacji ciągu kolejowego Inowrocław – Barcin – Żnin, albo modernizację ciągu Bydgoszcz – Szubin i odbudowa rozebranej linii z Szubina do Żnina. Samorządowcy nie zdecydowali się tutaj nawet ogłosić przetargu. Jeżeli chodzi o projekt świecki zarówno samorząd tego miasta oraz Urząd Marszałkowski nie zgłosiły go nawet do I etapu (nie wymagającego żadnych zobowiązań). Koncepcja upadła zatem już dawno, choć PKP PLK zlecając dokumentację dla modernizacji linii nr 131 w relacji Bydgoszcz – Tczew (na Trójmiasto), nakazała opracowanie potencjalnego odbicia dla Świecia, pokazując tym samym dużą życzliwość dla tej potencjalnej inwestycji. Bydgoszczanki doskonale rozpoczęły spotkanie: po wygraniu inauguracyjnego seta 25:21, w drugiej odsłonie prowadziły m.in. 16:10 oraz 18:14. I wtedy coś się zacięło. Polski Cukier, głównie za sprawą asów serwisowych Radenković, zdobył 8 oczek z rzędu, wygrał tę partię 25:19 i doprowadził do remisu w meczu.
Czy przydatne? Definicja pluć sobie w brodę Co to jest PLUĆ SOBIE W BRODĘ: mieć do siebie żal, iż nie wykorzystało się jakiejś szansy; również ogólnie: wyrzucać sobie coś: Do dziś pluję sobie w brodę, iż nie przyjęłam propozycji pracy za granicą Czym jest pluć sobie w brodę znaczenie w Znaczenie zwrotu P .
poradźcie co wybrać QQ z silnikiem 1,6 czy 2,0. Preferuję spokojną jazdę choć nie chciałbym przeżywać stresów na światłach czy skrzyżowaniach. Który mniej pali i jest mniej uciążliwy w eksploatacji?? Dodam że nie zależy mi na dodatkach przy silniku 2,0 - chodzi mi o szczerą ocenę waszych QQ no i Związek Nauczycielstwa Polskiego poinformował, że osoby nienależące do związku mogą skorzystać ze społecznego Funduszu Strajkowego "Wspieram Nauczycieli". "Społeczny komitet zdecydował, że pomoc finansowa w kwocie 500 zł obejmuje osoby, które: przystępując do strajku, nie należały do związków zawodowych; strajkowały minimum 9 dni (połowę czasu strajku); nie dostały wynagrodzenia za czas strajku; znalazły się w trudnej sytuacji materialnej". 10 maja na stronie zostanie opublikowany wzór "Wniosku o przyznanie pomocy ze społecznego funduszu strajkowego". "Osoba ubiegająca się o wsparcie złoży go w biurze oddziału ZNP, obejmującego swoim działaniem szkołę, przedszkole lub inną placówkę oświatową, w której osoba brała udział w strajku. Oddział w ciągu 10 dni zaopiniuje wniosek i prześle go do komisji powołanej przez Sekretariat ZG ZNP. Podziału środków dokona społeczny komitet!" – wyjaśnił związek. ZNP przypomniał, że "11 kwietnia został uruchomiony rachunek bankowy ZNP, na który wpływają dobrowolne wpłaty na rzecz protestujących pracowników oświaty. W chwili obecnej na koncie funduszu znajduje się ponad 8 mln zł". Społeczny Komitet "Wspieram Nauczycieli" tworzą szefowa organizacji pracodawców Konfederacja Lewiatan Henryka Bochniarz, współzałożycielka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Halina Bortnowska, językoznawca prof. Jerzy Bralczyk, muzyk, publicysta "Newsweeka" Zbigniew Hołdys, publicyści "Gazety Wyborczej" Piotr Pacewicz i Wojciech Maziarski, publicysta, b. pierwszy prezes SN prof. Adam Strzembosz, pisarka Olga Tokarczuk i publicysta "Polityki" i "Gazety Wyborczej" Jacek Żakowski. Członkowie ZNP mogą się ubiegać o wsparcie z pieniędzy związkowych. Regulamin przyznawania zapomóg jest na stronie internetowej związku. ZNP przyznaje, że "nie ma (…) możliwości, aby tym wsparciem objąć wszystkich strajkujących ze względu na skalę: aby przyznać 500 tys. strajkującym zapomogę w wysokości 1000 zł potrzeba ponad 500 mln zł!". Źródło: PAP, .