Nieudane dalekie wybicie Kovacevicia - piłka wylądowała na aucie w okolicach linii środkowej 3. min Kun dośrodkował z lewego skrzydła na jedenasty metr, gdzie nabiegał Gutkovskis, który wyskoczył do piłki i popisał się fantastycznym strzałem głową w w lewy górny róg bramki! 1:0 dla Rakowa!
BARTOSZ JURKOWSKI (BYŁY OBROŃCA KLUBÓW EKSTRAKLASY): Wydaje mi się, że Lech Poznań. Z kilku powodów. Pierwszy: terminarz. Kolejorz ma chyba najłatwiejszy. W weekend spotkał się z Legią, a następni rywale już nie są tak wymagający. Pogoń ma przed sobą jeszcze spotkania z Legią i Lechią, Raków – z Lechią. Wiemy, jak niewdzięcznym rywalem są gdańszczanie w potyczkach z czołówką ligi. Do tego Pogoń i Raków jeszcze zmierzą się w bezpośrednim starciu, więc na pewno ktoś – a może obie ekipy – stracą punkty. Ale nie tylko to przemawia za Lechem. Co jeszcze? Żółte kartki. One też mają znaczenie. Patrzę, że drużyna Macieja Skorży ma najmniej zawodników zagrożonych pauzą. Ale nawet jeśli ten element działałby na jej niekorzyść, Lech i tak odczułby to najmniej, ponieważ ma najmocniejszą ławkę rezerwowych. To jest jego siła. Jednocześnie ważna będzie tutaj rola trenera, który musi nieustannie podgrzewać morale zmienników, by nawet osiemnasty zawodnik w kadrze czuł, że w odpowiednim momencie będzie potrzebny. W obecnej sytuacji, kiedy walka o mistrzostwo Polski będzie prawdopodobnie toczyć się do ostatniej kolejki, to bardzo ważne. Dam jeszcze jeden czynnik: potencjał ofensywny. Ten w Lechu jest największy ze wszystkich kandydatów, mimo że to Pogoń w mojej ocenie ma najmniejszy problem z zawodnikiem na pozycji numer dziewięć, bo ma i Parzyszka, i Zahoviča. Podsumowując: wszystko wskazuje na poznaniaków. Ile ogląda pan meczów w kolejce? Wszystkie. Kiedyś skupiałem się tylko na najważniejszych spotkaniach, ale od pewnego momentu śledzę ekstraklasę na poważnie. Od kiedy po raz pierwszy zaproszono mnie do magazynu „Gol” w TVP Sport, nie wyobrażałem sobie sytuacji, że mówię o meczach, których nie widziałem. Nawet jeśli nie mogę obejrzeć jakiegoś spotkania, później włączam je z odtworzenia. Dzięki temu poznaję wszystkie drużyny i piłkarzy, co może w przyszłości przydać mi się w pracy trenera. Jak podoba się panu ekstraklasa w porównaniu z pana czasami gry? Kończyłem karierę w 2007 roku. Wówczas graliśmy na zupełnie innych stadionach, liga była inaczej opakowana. Dziś piłkarz wchodzi na obiekt mogący pomieścić 40 tysięcy widzów i od razu czuje dreszczyk emocji. Inna bajka. Teraz mamy podgrzewane murawy, a kiedyś podgrzewane mogły być jedynie kaloryfery w szatni. Zauważyłem też, że kiedyś nie było takiego nacisku na taktykę jak dzisiaj. Sztaby szkoleniowe to pięciu–ośmiu trenerów i każdy zajmuje się czymś innym. Mecze są rozkładane na czynniki pierwsze. W moich czasach dominowały proste komunikaty. Pamiętam, jak mój Stomil grał z Legią, w ataku której biegał Wojtek Kowalczyk. Trener Bogusław Kaczmarek powiedział Andrzejowi Biedrzyckiemu, który miał kryć napastnika: „Biedrza, on w lewo, ty w lewo. On w prawo, ty w prawo. On do kibla, ty do kibla”. I Andrzej rozegrał jeden z najlepszych meczów. Dzisiaj nomenklatura piłkarska poszła mocno do przodu. W moich czasach po treningu szło się do domu i tyle. Dzisiaj zawodnicy się dokształcają, mają mnóstwo możliwości dodatkowego rozwoju. Zobacz także: Lewandowski jednak zostanie piłkarzem Barcelony?! Polak miał ustalić warunki kontraktu! Problem w tym, że wciąż bardzo często nie da się oglądać ich gry. To prawda. Szwankuje gra jeden na jeden, na dwa kontakty, z przyspieszeniem akcji, z utrzymaniem się przy piłce. Ale i tak widzę duży progres, jeśli chodzi o budowanie akcji od własnej bramki. Dawniej nikt się czymś takim nie przejmował. Było dalekie wybicie piłki z piątego metra przez bramkarza i niech się dzieje! Teraz widzę, że coraz więcej jest prób grania od tyłu, nawet gdy przeciwnik zakłada wysoki pressing. W moich czasach byli zawodnicy zadaniowcy, odpowiedzialni za konkretną rolę na boisku, jak wspomniany Andrzej Biedrzycki w meczu z Legią. Aktualnie taktyka rozkłada się na cały zespół, na współpracę między formacjami i wewnątrz formacji. Natomiast jeśli jesteśmy przy problemach w ekstraklasy, wskazałbym jeden. Bartosz Jurkowski Jaki? Sprowadzamy dużo obcokrajowców. Czy wystarczająco dobrych, mam już sporo wątpliwości. Moim zdaniem mamy już tak wykwalifikowanych trenerów i szkolenie poszło do przodu na tyle, że powinniśmy dawać więcej szans zdolnej polskiej młodzieży. Taką drogę pokazują Lech Poznań i Pogoń Szczecin. W Jagiellonii uważnie przyglądam się grze Miłosza Matysika, bo gra na stoperze jak ja. Ma 17 lat, a emanuje spokojem jak doświadczony zawodnik. Albo Górnik Zabrze, który nagle w meczu z Legią wypuścił Dariusza Stalmacha. Piętnastolatka. Kiedy to zobaczyłem, przypomniałem sobie mój debiut w ekstraklasie. To był dla mnie ogromny stres, a grałem przed publicznością znacznie mniejszą niż Stalmach w tamtym meczu. Powtarzam: trzeba dawać grać młodym. Kiedyś byłem na stażu w Southampton, kiedy jego napastnikiem był mój przyjaciel Marek Saganowski. Tam treningi pierwszej drużyny odbywały się równolegle z najstarszym rocznikiem juniorów. Tamci chłopcy nie mieli problemów z motywacją, bo widzieli, jak obok trenują seniorzy. To był ich cel – przenieść się na to drugie boisko. A proszę sobie wyobrazić, co czuli, jak akurat szkoleniowiec seniorów zaprosił jednego z młodych piłkarzy na 20 minut do wewnętrznej gierki. Dla mnie to świetna sprawa, powinno to funkcjonować także w Polsce. Jak wyglądało wchodzenie młodego w pana czasach? Trener skupiał się na starszych graczach, a oni też raczej nie przejmowali się młodszymi kolegami. Dam przykład ze swojej kariery, chyba najbardziej odda sposób, w jaki dbano o młodzież. Przez cały tydzień bardzo dobrze wykonywałem rzuty wolne, piłka mi „siedziała”. Pojechaliśmy na mecz z Wisłą Kraków i trener na odprawie przekazał piłkarzom, żeby dali mi strzelać z wolnych, bo dobrze wyglądam w tym elemencie. Jest 6. minuta, mamy rzut wolny. Podbiegam, a starzy pytają: „Co ty tu robisz? Wracaj do siebie i patrz, jak to się robi”. Przychodzi 15. minuta, znowu biegnę i znowu zostaję zastopowany. Przychodziłem tak jeszcze ze dwa razy, ale już miałem dosyć tego bezsensownego biegania. W końcu mnie zawołali. Oddałem strzał, padł piękny gol w okno. Tak się cieszyłem, że śmiali się potem ze mnie, że dobrze, iż brama stadionu była zamknięta, bo inaczej do dziś bym biegł w tym szale radości. Weszliśmy do szatni i trener Karalus powiedział: „A nie mówiłem, że młodemu siedzi piłka”. A oni odpowiedzieli: „Trenerze, cztery razy go zachęcaliśmy, ale bał się strzelać”. Takie było miejsce młodego w hierarchii. Polecamy: Oceniamy piłkarzy PKO Ekstraklasy za mecze 28. kolejki. Zobacz kto zasłużył na najlepsze noty Obecnie prowadzi pan zajęcia piłkarskie w klasie sportowej z chłopcami do lat 13. Jaką ma pan wizję swojej dalszej pracy trenerskiej? Widzę siebie jako asystenta pierwszego trenera. Czuję w sobie ogromny potencjał na tym polu, w szczególności jeśli chodzi o wprowadzanie młodych piłkarzy do ekstraklasy. To moja siła, a według mnie jest ogromny problem z mentalnością graczy w momencie przejścia z wieku juniora do seniora. Dlatego nie zrobił pan większej kariery? Liczbę meczów ma pan imponującą, ale w przeciętnych klubach. Był moment, kiedy mogłem trafić do dużej firmy. Zgłosiła się po mnie Wisła Kraków, prowadzona przez Wojciecha Łazarka. Nie dogadałem się jednak z prezesami klubu i do dziś pamiętam, jak to skomentował trener Kaczmarek: „Bartek, idź tam, bo lepiej jest żyć w dwunastu, niż umrzeć w trzynastu”, nawiązując do tego, że dzięki mojemu transferowi Stomil by zarobił i podreperował budżet. A dla mnie pieniądze nie były najważniejszym kryterium transferu. Wydaje mi się, że w tamtym momencie mogło zabraknąć mi trochę odwagi, by podpisać kontrakt z Wisłą. Krakowianie walczyli wtedy o mistrzostwo Polski i chyba mnie to spięło. Wolałem być w swojej bezpiecznej strefie w Olsztynie, mimo że w klubie nie było pieniędzy. Kiedy odmówiłem, jedna z gazet dała tytuł: „Biedny, ale Pan”. Co oznaczał? Jeśli już ktoś mnie chciał, powinien zaoferować takie pieniądze, które byłyby atrakcyjne dla Stomilu i dla mnie. Nie dostałem takich warunków, które uznałbym za godne. Rozmowy z zarządem Wisły były na tyle jałowe, że podziękowałem. Wolałem być „Panem”, kimś ważnym Stomilu. Podsumowując moją karierę: szanuję, co mi Bóg dał i nie mam się czego wstydzić. Mam fantastyczne wspomnienia. Jedyne, czego żałuję, to braku występu w reprezentacji Polski. Kiedyś Maciej Skorża, który był asystentem Pawła Janasa, po jednym z meczów powiedział mi, że jestem zapisany w notesie selekcjonera. Ale na tym stanęło, temat powołania już się nigdy nie pojawił.
Arka Gdynia zakończyła sezon 2022/23 zaledwie na 8. miejsce w Fortuna 1. Lidze. W ostatniej kolejce przegrała na wyjeździe z drużyną Bruk-Bret Termalica Nieciecza 1:2 (0:1), a porażka mogła być znacznie wyższa, gdyby nie kilka świetnych interwencji bramkarza Daniela Kajzera. Karol Czubak z dorobkiem 21 goli został królem strzelców. PKO Ekstraklasa, 2. kolejka Koniec meczu 2022-07-23 17:30 Cracovia Korona Kielce Koniec meczu! Cracovia rozpoczęła spotkanie z Koroną Kielce z 15-minutowym opóźnieniem ze względu na ulewę. Po niej na boisku widzieliśmy przewagę tylko jednej drużyny i była to przewaga gospodarzy. Trafienie samobójcze Grzegorza Szymusika w pierwszej połowie sprawiło, że Pasy ze swobodą konstruowali kolejne akcje. Beniaminek z Kielc miał często problem z zagrożeniem bramki Karola Niemczyckiego. Drugi gol padł już w doliczonym czasie gry. GOOOOOOL! Cracovia podwyższa i ustala wynik meczu! Gola z kontrataku zdobywa Mathias Hebo Rasmussen. Fenomenalna kontra Pasów popsuta! Zagranie Benjamina Kallmana w pole karne nie znalazło adresata. Blisko trafienia był przepychający się w polu karnym Bartosz Śpiączka. Pasy skutecznie wybijają piłkę. Cracovia zamknięta niemal w swoim polu karnym. Korona szuka szans na remis. Żółtą kartką ukarany Otar Kakabadze. Kolejna roszada w drużynie gospodarzy. W środku pola Floriana Loshaja zastąpi Karol Knap. Zmiana napastników w zespole Cracovii. Schodzi Patryk Makuch, wchodzi Filip Balaj. Bartosz Śpiączka groźnie potraktował Floriana Loshaja. Pomocnik nie mógł się długo podnieść. Piłkarze wrócili do gry. Niezły fragment w wykonaniu Korony. Karol Niemczycki celebruje wybicie piłki, by wybić rywali z rytmu. Kolejna zmiana w drużynie gości. Schodzi Jacek Podgórski, wchodzi Adrian Danek. Kapitalna sytuacja dla Pasów! Powinno być 2:0 po uderzeniu Patryka Makucha. Konrad Forenc jednak interweniuje. Cwane przerwanie akcji przez Grzegorza Szymusika, który trąca rozpędzającego się Benjamina Kallmana. Strzał z głębi piłkarzy Pasów i po próbie interwencji jednego z obrońców piłka trafiła w słupek! Próba Cracovii z rzutu wolnego. Piłka wybita przez defensywę Korony w aut. Kolejne starcie na linii Petrov-Makuch kończy się faulem na napastniku Pasów. Przed gospodarzami rzut wolny z niezłego miejsca na dośrodkowanie. Dzisiejszy mecz na stadionie Cracovii ogląda z wysokości trybun ponad 8 100 kibiców. W tym także liczna i dopingująca część kibiców Korony. Pierwszy raz od dawna postraszyli goście! Zaskakujący strzał oddał Bartosz Śpiączka. Minimalnie nad poprzeczką. Dalekie wyjście z bramki Konrada Forenca przecina długie zagranie Cracovii do rozpędzonego Patryka Makucha. Bramkarz Korony wybija piłkę daleko w aut. Owacją na stojąco żegnany jest kapitan Cracovii, Kamil Pestka. W jego miejsce wchodzi Cornel Rapa. Podwójna zmiana w drużynie gospodarzy. Schodzą Michał Rakoczy i Jakub Myszor. Bardzo udane występy młodzieżowców. Na murawę wbiegli Benjamin Kallman oraz Takuto Oshima. Na murawę wbiegł sztab medyczny Cracovii. Zapowiada się na zmiany. Oby tylko ze zdrowiem leżącego Kamila Pestki było wszystko w porzadku. Korona ma duże problemy z opuszczeniem swojej połowy. Leszek Ojrzyński zdecydował się na zmiany. Boisko opuścili Yauheni Shykauka, Jakub Łukowski i Oskar Sewerzyński. Na murawę weszli Bartosz Śpiączka, Marcin Szpakowski i Mario Zebić. Będzie rzut rożny dla Cracovii. Próba zagrania w pole karne skończona wybiciem na korner. Zwija się z bólu Michał Rakoczy. Gwizdek arbitra jednak milczy. Efektowna próba gry Pasów na skrzydle. Korona jest spóźniona w doskoku. Koszmarny błąd obrony Korony. Piłkę przejął Myszor, w ostatniej chwili jednak goście doskoczyli i odebrali młodzieżowcowi piłkę. Faul na bramkarzu Korony, Konradzie Forencu. Fragment walki na boisku i arytmii akcji obu zespołów. Nieprzyjemny faul na Patryku Makuchu w środkowej strefie. Walka o piłkę kończy się spóźnioną interwencją Kyrylo Petrova. Stuprocentowa sytuacja dla Cracovii! Doskonały przerzut od Rasmussena do Kamila Pestki i uderzenie tego drugiego. Bramkarz Korony z problemami ale broni strzał. Przeciągnięte zagranie kończy się wywalczeniem przez Koronę rzutu z autu. Stały fragment dla Cracovii. Będzie próba dośrodkowania w pole karne. To powinien być gol! Akcję Jakuba Myszora ofiarnie przerywa Sasa Balić pod samą bramką Korony. Indywidualna akcja Kakabadze, zagranie do Jugasa, który spróbował dośrodkowania. Cracovia przejęła inicjatywę. Korona wyszła odważnie i od samego początku narzuciła wysokie tempo. Sędzia rozpoczął drugą część spotkania. +1' Koniec pierwszej polowy. Cracovia prowadzi z Koroną po samobójczym trafieniu Grzegorza Szymusika. Korona wywalczyła rzut rożny. Zagranie Adama Deji do Jakuba Łukowskiego. Jego strzał wysoko nad bramką. Bardzo dobry fragment gry Pasów. Korona nie może się dłużej utrzymać przy piłce. Zamieszanie w polu karnym Korony po rzucie rożnym i sytuację kończy Jakub Jugas niecelnym strzałem nad poprzeczką. Ależ uderzenie! Tym razem próbował Mathias Rasmussen, ale jego strzał, choć mocny, to niecelny. Próba szybkiej gry na skrzydle zakończona niecelnym przerzutem przez Patryka Makucha. Kolejna próbka bezpośredniej gry piłkarzy gości w stykowych sytuacjach. Leży na murawie Kamil Pestka, a trener Zieliński domaga się kartki. Trudne uderzenie Floriana Loshaja. Strzał w sam środek, ale piłka podkręcona. Bramkarz Korony bez problemów złapał piłkę. Dośrodkowanie z głębi. Piłka dochodząca, którą próbował wbić do bramki głową Patryk Makuch. Konrad Forenc jednak poradził sobie z tym zagraniem. Piłkarze Cracovii szukają podań prostopadłych. Część z nich jest przechwytywana, ale złe ustawienie Korony w obronie kończy się właśnie próbami gospodarzy. Próba zagarnia do Patryka Makucha. Piłkę trafia w ręce Korony. Przerwa w grze. Leży jeden z obrońców Korony we własnym polu karnym. GOOOOOL! 1:0 dla Cracovii. Zagranie Kamila Pestki w pole karne i próba wybicia piłki przez Grzegorza Szymusika kończy się bramką samobójczą. Doskonała sytuacja zmarnowana przez Cracovię. Duet Rakoczy-Myszor w polu karnym rywali i ostatnie podanie nie znajduje adresata. Żółtym kartonem ukarany Virgil Ghita za faul na Yauhenim Shykauce. Rzut wolny z niebezpiecznego miejsca dla Korony. Z kontratakiem ruszyła również Korona. Akcja na skrzydle Łukowskiego zakończyła się niecelnym dograniem w pole karne Cracovii. Szybka kontra Cracovii zakończona rajdem Otara Kakabadze. Ostatecznie Gruzin traci piłkę niemal w polu bramkowym gości. Leży na murawie Jakub Łukowski po starciu z Otarem Kakabadze. Będzie rzut wolny z niebezpiecznej odległości dla Korony. Akcja gospodarzy, w której wymienili bardzo dużo podań. Piłka ostatecznie zagrana za mocno i Korona rozpoczyna od bramki. Huknięcie Kamila Pestki z prawej strony po krótkim rozegraniu rzutu rożnego. Piłka nieznacznie minęła dłuższy słupek Przed rewelacyjną szansą Jakub Myszor. Wbiegł w pole karne, ale obrona Korony wybiła piłkę na rzut rożny. Moment dominacji gości, ale Cracovia dobrze się przesuwa i zostawia Koronie wiele miejsca. Fantastyczny doping ze strony miejscowych i przyjezdnych kibiców. Dużo walki w środku pola. Po jednym ze starć odgwizdane przewinienie na korzyść Cracovii. Piłka minimalnie minęła słupek bramki po uderzeniu Mateja Rodina. Dośrodkowanie w pole karne na głowę Kamila Pestki zdjęte w ostatniej chwili. Groźna sytuacja dla "Pasów" Uderzenie ponad bramką zza linii 25 metra w wykonaniu Jacka Podgórskiego. Kolejny odbiór w środku pola piłkarzy Cracovii i pierwsze podanie do przodu kończy się na stracie. Ciekawa akcja gospodarzy na lewym skrzydle spuentowana niecelnym podaniem Michała Rakoczego i piłka dla Korony Próba Korony Kielce z prawej strony. Dośrodkowanie wyłapał Karol Niemczycki. Groźny faul Oskara Sewerzyńskiego na Florianie Loshaju i Cracovia rozpoczyna od stałego fragmentu. Wybrzmiał pierwszy gwizdek arbitra, Damiana Sylwestrzaka. Rozpoczyna Korona Kielce. Piłkarze wychodzą na murawę i rozbrzmiał hymn Cracovii. Wygląda na to, że nie będzie kolejnego opóźnienia i mecz rozpocznie się o godz. 17:45. Pierwszy gwizdek opóźniony o kwadrans z uwagi na trudne warunki pogodowe. Rezerwowi Cracovii: Lukas Hrosso - Cornel Rapa, Benjamin Kallman, Przemysław Kapek, Takuto Oshima, Karol Knap, Filip Balaj, David Jablonsky, Korony: Marcel Zapytowski - Roberto Corral, Dalibor Takac, Adam Frączczak, Bartosz Śpiączka, Marcin Szpakowski, Adrian Danek, Luka Zarandia, Mario Zebić. Warunki w Krakowie - ciężkie. Od kilku minut intensywnie pada i trwa porywisty wiatr. Witamy serdecznie na relacji meczu PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Cracovią a Koroną Kielce. Obie drużyny mają za sobą udany start sezonu. "Pasy" wygrały przed tygodniem z Górnikiem Zabrze na wyjeździe 2:0, a goście z Kielc zremisowali u siebie z Legią Warszawa 1:1. 22 lipca 2022 Aktualizacja: 23 lipca 2022 19:50 19:50 0 Komentarze Cracovia - Korona LIVE! Ciężki wyjazd dla beniaminka Mecz Cracovia - Korona Kielce ONLINE. Sobota z PKO Ekstraklasą rozpocznie się w Krakowie. Pasy opromienione zwycięstwem nad Górnikiem spróbują pójść za ciosem. Rywalem nieobliczalny beniaminek. Relacja LIVE od godziny 17:30. Cracovia - Korona LIVE! Ciężki wyjazd dla beniaminka Mecz Cracovia - Korona Kielce ONLINE Cracovia zasłużenie wygrała w Zabrzu. Sąsiadowi z zeszłosezonowej tabeli wbiła dwie bramki, sama nie tracąc ani jednej. Prym w ofensywie wiedli Michał Rakoczy i Jakub Myszor. W tamtym meczu Cracovia nie pełniła roli faworyta. Z Koroną będzie inaczej. Kibice wierzą, że o wszystkim zadecyduje jakość czysto piłkarska, a nie boiskowa agresja, której nie brakowało w spotkaniu kielczan z Legią Warszawa (1:1). Zdrowiem wejście Bartosza Śpiączki przypłacił Maik Nawrocki. To pierwsza wizyta Korony w Krakowie od blisko trzech lat. Z Kielc na mecz wybiera się kilkuset fanów. Zawody poprowadzi sędzia Damian Sylwestrzak z Wrocławia. Poza kadrą Cracovii znaleźli się Sergiu Hanca i Rivaldinho. Obaj cudzoziemcy udali się do Rumunii, gdzie negocjują warunki kontraktów z zespołem Universitatea Craiova. Rumun zostanie sprzedany, a Brazylijczyk odejdzie jako wolny gracz, po rozwiązani umowy. Jacek Zieliński, trener Cracovii: - Liczmy się z tym, że Korona zawiesi wysoko poprzeczkę. Każdy beniaminek po starcie jest rozpędzony, głodny zwycięstw. My pomału zaczynamy łapać schematy. W Zabrzu zagraliśmy z dużą odpowiedzialnością w ofensywie. Naszym problemem była finalizacja, wykończenie tych kontrataków, które zaczynaliśmy po przechwycie piłki. Fajnie, że był to mecz zwycięski, każda udana inauguracja napędza, cieszymy się, że tak zaczęliśmy Ojrzyński, trener Korony: - Ten klub może sobie pozwolić na transfery z lig zagranicznych, na wyższe wynagrodzenia. To jest jej kapitał, ale my znamy swoją wartość, wiemy, że w kolektywie tkwi potężna siła i chcemy to pokazywać. Za nami dopiero jeden mecz, po pięciu spotkaniach zobaczymy, w którą stronę pójść. Ekstraklasy trzeba się uczyć, niektórzy na nowo muszą ją poznawać. Ja z optymizmem patrzę na mecz z zagrają w meczu Cracovia - Korona Kielce:Cracovia: Hanca, Konoplianka, Siplak Korona: Błanik, Malarczyk (?)Ostatnie mecze bezpośrednie: Korona - Cracovia 1:0 (Ekstraklasa, Cracovia - Korona 1:0 (Ekstraklasa, Cracovia - Korona Kielce TRANSMISJA TV Transmisja na żywo w sobotę od godziny 17:30 w Canal+ Sport. Komentuje duet Filip Surma, Radosław Majdan. W internecie transmisja w Canal+ Online. Relacja LIVE w GOL24 - zapraszamy!EKSTRAKLASA w GOL24Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy Komentarze Morski potwór, z którym walczyła załoga Nautilusa krzyżówka krzyżówka, szarada, hasło do krzyżówki, odpowiedzi,
Szkoleniowiec przyjezdnych zdecydował się na sporo zmian w podstawowym składzie swojego zespołu. Na ławce usiedli chociażby: Adrian Paluchowski, Maciej Kona, Błażej Cyfert, czy Bartłomiej Bartosiak. Debiut w nowych barwach zaliczył Portugalczyk Pedro Gaio. Niestety, efektów w postaci punktów nie było. Od pierwszego gwizdka inicjatywa należała do gospodarzy, którzy szybko sprawdzili kilka razy czujność Bartłomieja Gradeckiego. Brakowało jednak stuprocentowych sytuacji. W 18 minucie niezłą kontrę wyprowadzili goście. Emil Drozdowicz poradził sobie z rywalami pod swoją szesnastką i uruchomił na lewym skrzydle Stefana Ilica. Serb dobrze wycofał piłkę przed pole karne, a Krystian Puton miał trochę miejsca i od razu uderzył na bramkę. Golkiper z Suwałk zdołał jednak odbić futbolówkę. Kilkadziesiąt sekund później Carlos Daniel z łatwością minął jednego rywala przed szesnastką, a następnie strzelił po ziemi centymetry obok słupka. Dwie niezłe szanse mieli puławianie, a tymczasem zamiast gola dla Dumy Powiśla niedługo później zrobiło się 1:0 dla miejscowych. I to w bardzo prosty sposób. Dalekie wybicie bramkarza, piłki głową nie sięgnął Pedro Gaio, przejął ją Mateusz Lewandowski i podał do wbiegającego w pole karne Mateusza Sowińskiego, a ten mimo asysty dwóch obrońców ładnie huknął do siatki w górny róg bramki. Do przerwy goście nie zdołali już odpowiedzieć, ale drugą połowę rozpoczęli z animuszem. Niestety, zamiast wyrównania to Wigry zaliczyły drugie trafienie. Znowu lepiej powinna się zachować defensywa Wisły. Ponownie wystarczyła jedna, długa piłka jeszcze z połowy gospodarzy do Mariusza Rybickiego. A ten, chociaż miał dookoła siebie dwóch obrońców kapitalnie odegrał piętą do zupełnie niepilnowanego Mikołaja Łabojki, który bez problemów kopnął do siatki na 2:0. I w zasadzie ta bramka zamknęła zawody. Podopieczni Mariusza Pawlaka starali się jeszcze coś zdziałać, szkoleniowiec dokonywał też kolejnych zmian, ale niewiele z tego wynikało. Nawet, kiedy udawało się przedrzeć pod bramkę, to szczelna defensywa miejscowych potrafiła zażegnać niebezpieczeństwo. I ostatecznie Wisła musiała się pogodzić z trzecią porażką z rzędu. Za tydzień do Puław przyjedzie Sokół Ostróda, który do tej pory ma na koncie tylko 13 punktów. Spotkanie zaplanowano na sobotę (godz. 14). Wigry Suwałki – Wisła Puławy 2:0 (1:0) Bramki: Sowiński (21), Łabojko (54). Wigry: Zoch – Michalski, Gvozdenović, T. Lewandowski, Rudinilson, Mularczyk (81 Caetano), Rybicki (69 Żebrakowski), Łabojko (81 Prętnik), Babiarz, Sowiński (69 Krzyżański), M. Lewandowski (90 Iwao). Wisła: Gradecki – Bracik (85 Banach), Wiech, Gaio (46 Cyfert), Cheba, Puton, Carlos Daniel, Flak, Ilić (61 Bartosiak), Drozdowicz (61 Paluchowski), Kondracki (46 Kona). Żółte kartki: Michalski – Bracik, Wiech. Sędziował: Filip Kaliszewski (Gdańsk).
i CENZURA e jeszcze zofają piłkę do tego bramkarza co nie umie grać nogami, no kurvva geniusze. CFCF. 06.11.2023 23:01. City zrobią z nich pasztet. CFCF. 06.11.2023 23:00. przeciwnik w 9, rozyebany przez kontuzje w pierwszej połowie, a tu badziewne 2:1. Draays. 06.11.2023 23:00. grym 11 na 9 i stres czy damy rade ugrac 3 pkt. SzmatsenOut
i Thomas Mueller i Philippe Coutinho Bayern Monachium pokonał FC Augsburg 2:0 w derbach Bawarii, które rozegrano w 25. kolejce Bundesligi. Triumf nie przyszedł łatwo. Koledzy Roberta Lewandowskiego, który opuścił spotkanie ze względu na kontuzję, musieli się sporo namęczyć, by pokonać broniącą się przed spadkiem drużynę. Piłkarze Bayernu Monachium z okazji 120. urodzin klubu, które miały miejsce 27 lutego, zagrali tego dnia w wyjątkowych strojach. Jeśli ktoś liczył, że z tego powodu wzniosą się na wyżyny, to po pierwszej połowie musiał być bardzo rozczarowany. Gospodarze nie mieli żadnego pomysłu, jak przedrzeć się przez obronę Augsburga. Najgroźniejszą sytuację stworzyli sobie w 45. minucie, kiedy Thomas Mueller skiksował z kilku metrów i posłał piłkę nad poprzeczką. Druga połowa była zdecydowanie ciekawsza. W 53. minucie padł pierwszy gol. Genialnym podaniem za plecy obrońców popisał się Jerome Boateng, piłka trafiła do wychodzącego na wolną pozycję Muellera, który natychmiastowym uderzeniem pokonał bramkarza. Akcja-marzenie! Co ciekawe, to był pierwszy celny strzał monachijczyków w tym meczu. Spotkanie nabrało wiatru w żagle i obie drużyny miały swoje szanse. W 89. minucie piłka znalazła się w bramce Bayernu Monachium, ale sędzia dopatrzył się spalonego, dlatego gol Floriana Niederlechnera nie został uznany! Jak się okazało, niewykorzystana sytuacja zemściła się sto dwadzieścia sekund później. Serge Gnabry i Leon Goretzka kapitalnie rozmontowali obronę rywali, po czym ten drugi posłał piłkę obok interweniującego bramkarza, ustalając wynik meczu. Bayern Monachium - FC Augsburg Witamy w relacji z meczu Bayern Monachium - FC Augsburg. Znamy już składy na to spotkanie. Bayern Monachium: Neuer - Pavard, Boateng, Alaba, Davies - Kimmich, Alcantara - Mueller - Gnabry, Zirkzee, Coutinho FC Augsburg: Luthe - Framberger, Gouweleeuw, Jedvaj, Max - Khedira, Baier - Richter, Lowen, Iago - Niederlechner Piłkarze na boisku, za moment zaczynamy! 3', 0:0 W jednej z akcji ucierpiał Kimmich. Reprezentant Niemiec szybko doszedł jednak do siebie. 6', 0:0 Coutinho nie opanował piłki w polu karnym Augsburga. 7', 0:0 Mueller szukał w polu karnym Coutinho, ale podanie było zbyt mocne. 11', 0:0 Jeden z piłkarzy Augsburga oddał strzał zza pola karnego. Neuer nie miał problemów z interwencją. 15', 0:0 Kolejny atak Augsburga. Goście wywalczyli rzut rożny. Sytuacja została szybko wyjaśniona przez dalekie wybicie piłki przez jednego z monachijczyków. 17', 0:0 Gospodarze, co zaskakujące, nie mają pomysłu jak zagrozić bramce Augsburga. 18', 0:0 Zaskakujące podanie za plecy obrońców Bayernu Monachium. Spalony... 20', 0:0 Atak gospodarzy, ale wywalczyli "tylko" rzut rożny. 22', 0:0 Piłka w bramce Bayernu Monachium, ale gra została wcześniej przerwana. 27', 0:0 Na środku boiska, po starciu z Daviesem, leży Max. Chwila przerwy. 31', 0:0 Pół godziny za nami. Sytuacji bramkowych jest jak na lekarstwo. 33', 0:0 Niezłe dośrodkowanie Daviesa z lewej strony. Na trybunach siedzą najważniejsi ludzie w Bayernie Monachium i widać, że nie są zachwyceni tym, co oglądają. 34', 0:0 Ryzykowne podanie Boatenga do Neuera. Bramkarz wybiciem wyjaśnił sytuację. 36', 0:0 Monachijczycy przejęli piłkę na połowie Augsburga, ale nie zdołali stworzyć groźnej sytuacji. Chwilę później wywalczyli rzut wolny. 39', 0:0 Gospodarze mieli trzy rzuty rożne z rzędu. Nie stworzyli jednak większego zagrożenia. 42', 0:0 Gospodarze przyspieszyli. Coutinho do Daviesa, Davies w pole karne i... rzut rożny. 45', 0:0 Mueller nad poprzeczką z kilku metrów! To była najlepsza okazja Bayernu Monachium do tej pory. Koniec pierwszej połowy. Na razie 0:0. 48', 0:0 Atak Augsburga. Piłka w rękach Neuera. 50', 0:0 Kontratak Augsburga. Max zdecydował się na strzał z dystansu, ale będzie chciał jak najszybciej o nim zapomnieć... 52', 0:0 Gnabry głową, ale niecelnie. 53', 1:0 Co za akcja! Genialne podanie Boatenga za linię obrony do wychodzącego Muellera i ten drugi strzałem z pierwszej piłki pokonał bramkarza! 57', 1:0 Gospodarze zaczęli grać z większą swobodą. 60', 1:0 Błąd obrony Augsburga. Gnabry jednak tego nie wykorzystał. 63', 1:0 Groźna akcja Bayernu Monachium. W ostatniej chwili wmieszał się we wszystko obrońca, wybijają piłkę na rzut rożny. 65', 1:0 Powinno być 2:0! W stronę bramki Augsburga strzał z kilku metrów oddał Zirkzee. Bramkarz był jednak na posterunku! 67', 1:0 Pierwsza zmiana w meczu. Vargas za Maxa. 69', 1:0 Kolejna dobra akcja gospodarzy. Bramkarz Augsburga obronił strzał Coutinho z kilku metrów! 70', 1:0 Vargas przedarł się lewą stroną, ale nie miał z kim rozegrać akcji. Chwilę później byliśmy po drugiej stronie boiska, gdzie świetną okazję miał Gnabry. Przestrzelił! 70', 1:0 Zmiana. Goretzka za Zirkzee. 74', 1:0 Bramkarz Augsburga broni kolejny strzał, próbował Gnabry. 76', 1:0 Kolejna zmiana w Augsburgu. Finnbogason za Lowena. 76', 1:0 Neuer musiał interweniować za polem karnym. Ryzyko się opłaciło. 80', 1:0 Co za sytuacja Finnbogasona! Napastnik Augsburga dwa razy z kilku metrów próbował pokonać Neuera, ale nic z tego... 81', 1:0 Kolejny strzał na bramkę Neuera. Boczna siatka! 80', 1:0 Zderzenie Finnbogasona z Thiago. Obaj leżą na murawie. 80', 1:0 Uduokhai za Jedvaja. 85', 1:0 Dwie zmiany w ekipie gospodarzy. Martinez za Thiago, który przy okazji dostał żółtą kartkę. Hernandez za Coutinho. 86', 1:0 Kolejna dobra okazja Gnabry'ego i boczna siatka... 89', 1:0 Piłka w bramce Bayernu Monachium, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Gol Niederlechnera nie został uznany! 90+1', 2:0 Piękna akcja gospodarzy. Gnabry i Goretzka zabawili się w polu karnym rywali, po czym ten drugi uderzeniem z kilku metrów pokonał bramkarza! 90+4', 2:0 Doliczony czas powoli dobiega końca. Koniec! 2:0 dla Bayernu Monachium! Nasi Partnerzy polecają Więcej z działu - Bundesliga

Dwie piękne bramki, obie zdobyte po akcjach duetu Błaszczykowski - Lewandowski. Pokonaliśmy wczoraj Bułgarię 2-0.

Każdy z nas popełnia błędy. Czasami zamiast pustego opakowania po ulubionym jogurcie wyrzucimy do kosza łyżeczkę, którą go jedliśmy albo odbierzemy z przedszkola nie to dziecko, co trzeba. Teraz już całkiem poważnie i banalnie – pomyłki to immanentna część życia. Robimy je notorycznie i mają one różną wagę i rozbieżne skutki. Oprócz gaf charakterystycznych dla natury ludzkiej są jeszcze te związane z naszymi pasjami, zajęciami czy wykonywanym zawodem. Błędne decyzje kardiochirurga, sapera lub kierowcy rajdowego mają z reguły zdecydowanie poważniejsze konsekwencje aniżeli te popełniane przez ekspedientkę, krawca czy choćby piłkarza. Wielu ludzi w podanych przykładach nie zauważy nic zdrożnego, natomiast bez wątpienia znajdzie się grupa, która nie zgodzi się ze stwierdzeniem, iż błędy piłkarzy są nikłe w skutkach. Wszak czasami jeden fałszywy ruch na murawie oznacza stratę milionów euro dla klubu, rozpacz rzeszy kibiców oraz wieczną infamię dotykającą zawodnika. Czasami dochodzi wręcz do fatalnych skrajności – w przypadku Andresa Escobara błąd skutkował tragiczną śmiercią. Ponad wszelką wątpliwość można orzec, że największe i najbardziej pamiętne wtopy zaliczają bramkarze. Presja, z jaką wiąże się ten fach, musi być gigantyczna i pewnie nie zrozumie tego nikt, kto nigdy nie stał między słupkami ze świadomością, że patrzą na niego miliony osób. Napastnik zmarnuje kapitalną okazję? Spoko, strzeli kolejną. Wynik dalej pozostaje bez zmian. W przypadku obrońców i zwłaszcza golkiperów wygląda to już zgoła inaczej. Kiks we własnym polu karnym nierzadko równa się katastrofie i porażce. Jest to oczywiście uproszczenie, ale zawierające w sobie sporo prawdy. Świat futbolu widział tysiące bramkarskich klopsów i baboli, które wpisały się w niechlubny kanon i na zawsze odcisnęły swoje piętno. Wystarczy zapytać Lorisa Kariusa, który posypał się psychicznie przez dwa „wielbłądy” w finale Ligi Mistrzów. Aktualnie jest on rezerwowym Unionu Berlin i teraz pewnie nie obroniłby nawet własnego domu przed dwoma ośmiolatkami z procą w ręku. Karius po koszmarnym występie w Kijowie, gdzie jego Liverpool przegrał 1:3 z Realem Madryt, nie zaprezentował już dobrej formy w żadnym innym klubie aż do tej pory. Trofeum Champions League pojechało wówczas do stolicy Hiszpanii, a mental rzeczonego pechowca na wieczne wakacje. Dzisiaj na tapet wzięliśmy największe błędy polskich bramkarzy w meczach reprezentacji w XXI wieku. Poniższe zestawienie nie posiada numeracji i nie jest rankingiem. Aby wszystko miało ręce i nogi zadbaliśmy jedynie o chronologię wydarzeń. Jerzy Dudek (Białoruś – Polska 4:1, eliminacje mistrzostw świata 2002, Mińsk) Solidne lanie w Mińsku wywołało zdziwienie. Kilka dni wcześniej Polacy zapewnili sobie awans na mistrzostwa świata w Korei i Japonii po efektownym triumfie nad Norwegią. Impreza więc nie mogła być licha, natomiast to dalej nie usprawiedliwiało takich rozmiarów porażki z dużo niżej notowanym oponentem. W 6. minucie Roman Wasiluk wykorzystał bardzo złe wybicie piłki przez Jerzego Dudka, wykiwał jednego z defensorów i pewnie wykończył akcję. Białoruski napastnik potyczkę z Polską może uznać za swój najlepszy występ w karierze. Tego dnia wychowanek Dynama Brześć strzelił wszystkie cztery bramki dla swojego zespołu. Bolesna przegrana w końcówce eliminacji rzecz jasna niczego nie zmieniała. Podopieczni Engela awans mieli już zapewniony, natomiast rozczarowanie wśród rozentuzjazmowanych sympatyków reprezentacji było niemałe. Takie porażki z takim rywalem po prostu nie przystoją. Tak samo jak nie przystoją dobremu bramkarzowi tak niechlujne wybicia piłki. Tomasz Kuszczak (Polska – Kolumbia 1:2, mecz towarzyski, Chorzów) Kuriozum. Po prostu kuriozum. Trudno inaczej skomentować to, co wydarzyło się 30 maja 2006 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Pojedynek z Kolumbią był przedostatnim sprawdzianem przed mistrzostwami świata w Niemczech. Kilka dni wcześniej zmarł Kazimierz Górski, więc ewentualną wygraną chciano zadedykować legendarnemu selekcjonerowi. Nie było żadnej wygranej, nie było nawet remisu. Przy widowni liczącej 40 tysięcy ludzi, Polska przegrała 1:2 i pozostawiła po sobie spory niesmak. Najbardziej pamiętne wydarzenie z tamtego meczu stanowiło drugie trafienie dla gości. W 64. minucie bramkarz Luis Martínez wykopał piłkę z własnego pola karnego, a ta doleciała aż pod bramkę strzeżoną przez Tomasza Kuszczaka. Tak padł jeden z najbardziej absurdalnych goli w historii reprezentacyjnej piłki. Ówczesny golkiper West Bromwich Albion źle obliczył tor lotu futbolówki i dał się przelobować. Z 80 metrów. Fani na trybunach w odpowiedzi zaczęli skandować nazwisko Dudka, odsuniętego przez Janasa od składu. – Piłka jest piękna, ale i czasami brutalna, szczególnie dla bramkarza. Nie chcę pamiętać o tym golu, patrzę do przodu i nie zamierzam kalkulować przy kolejnych piłkach lecących blisko poprzeczki. – zapewniał wówczas urodzony w Krośnie Odrzańskim piłkarz, który pojechał na mundial, lecz nie zagrał na nim ani minuty. Miłość do reprezentacji Polski bywa trudna. Wie o tym pewnie każdy z nas. Niektórzy naprawdę mocno przeżywają niepowodzenia kadry. Wiele na ten temat może powiedzieć pan Radosław z Olsztyna, który w nerwach po błędzie Kuszczaka po prostu wyskoczył przez okno z drugiego piętra. Emocjonalny kibic doznał poważnych urazów i przez trzy miesiące musiał chodzić w gorsecie ortopedycznym. Coś mnie po prostu wzięło. Nie wiem tylko dlaczego w stronę okna poleciałem, a nie w stronę drzwi. – tłumaczył swój czyn szalony widz. Jerzy Dudek (Polska – Finlandia 1:3, eliminacje Euro 2008, Bydgoszcz) Początki Leo Beenhakkera w kadrze. Debiut w meczu o punkty. Do Bydgoszczy przyjechała Finlandia na pokładzie ze swoją wielką gwiazdą, Jarim Litmanenem. Ekipa z północy Europy dała nam wtedy lekcję futbolu, mimo że na papierze to my byliśmy faworytem. Worek z bramkami rozwiązał wspomniany Litmanen. Były zawodnik Barcelony wykorzystał sprytnie fakt, iż piłka po fatalnym wybiciu Jerzego Dudka odbiła się od jednego z kolegów i spadła wprost pod jego nogi. Bliźniacza sytuacja do tej z Białorusią. Powiedzmy sobie jasno – Jerzy Dudek wielkim bramkarzem był, ale nie zawsze stanowił pewny punkt drużyny. Tamtego wrześniowego wieczora popełnił duży błąd i nie uciekał od odpowiedzialności. Biorę tego gola na siebie, ale całej porażki raczej nie. Wszyscy zagraliśmy źle, bez agresji, woli walki, mobilizacji. Nie wiem, gdzie to wszystko zniknęło, ale stało się tak nie po raz pierwszy. – mówił bohater finału Ligi Mistrzów z 2005 roku po tamtym spotkaniu w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”. Beenhakker, który pracował wcześniej z Jurkiem w Feyenoordzie – odstawił go od składu na resztę eliminacji. W jego miejsce do bramki wskoczył Wojciech Kowalewski i ta decyzja absolutnie wyszła reprezentacji na dobre. Na piłkarzy spadła fala krytyki i nic nie zapowiadało, że gra biało-czerwonych będzie wyglądała lepiej. Maszyna jednak ruszyła. Holenderski szkoleniowiec wyciągnął z zawodników wszystko, co najlepsze i w świetnym stylu awansował na Euro 2008. Co było potem, doskonale wiemy… Artur Boruc (Słowacja – Polska 2:1, eliminacje mistrzostw świata 2010, Bratysława) Nie sposób zliczyć, ile razy Artur Boruc ratował polskich kibiców przed rozpaczą. Wystarczy przywołać choćby mundial w Niemczech w 2006 roku czy też Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii, by dojrzeć wielką klasę „Lali”. Gdyby nie on, do domu wracalibyśmy z haniebnym bagażem straconych bramek. Prawdopodobnie jedyny wyraźnie jasny punkt tamtych turniejów to właśnie forma legendy Celticu. Reszta była zbieraniną kopaczy bez pomysłu na grę. Artur to kozak, ale nawet kozak miewa momenty, o których chce jak najszybciej zapomnieć. Jednym z nich jest bez wątpienia błąd w meczu eliminacji mistrzostw świata przeciwko Słowacji. Po nieudanych mistrzostwach Europy zaczęliśmy marsz po awans do mundialu w RPA i trzeba przyznać, że Beenhakker i spółka zaczęli nieźle. W trzech pierwszych starciach Polska zdobyła siedem punktów. W Bratysławie zanosiło się na kolejną wygraną. Do 85. minuty prowadziliśmy po ładnej akcji i niezawodnym wykończeniu przez Ebiego Smolarka. Wtedy nadeszła prawdziwa katastrofa. Obecny legionista w niewytłumaczalny sposób, zamiast łapać piłkę, pozwolił jej odbić się od buta. Całe zamieszanie wykorzystał Stanislav Sestak i doprowadził do remisu. Zaledwie kilkadziesiąt sekund później ten sam zawodnik dał trzy punkty Słowacji. W dwie minuty Polska straciła wszystko i wróciła do domu w minorowych nastrojach. „Boruc, ty patałachu!” – tak dobitnie całe zajście skomentował „Super Express”. – Nie wiem, co się stało, trudno to wyjaśnić. Myślałem, że ktoś wybije tę piłkę. Zawaliłem i naprawdę bardzo mi z tym źle. – mamrotał załamany Boruc tuż po tamtym blamażu. Artur Boruc (Irlandia Północna – Polska 3:2, eliminacje mistrzostw świata 2010, Belfast) Znowu Boruc. Zaledwie kilka miesięcy po klęsce w Bratysławie, przyszedł czas na kolejną bardzo istotną batalię w walce o wyjazd do Republiki Południowej Afryki. Orły pojechały do Belfastu, by zmierzyć się z zawsze niewygodną Irlandią Północną. Przez okres pomiędzy wyżej wymienionymi meczami Polska rozegrała aż cztery sparingi. W żadnym z nich nie grał Boruc, za to w dwóch z nich wystąpił Łukasz Fabiański. To właśnie „Fabian” miał być numerem jeden w rywalizacji z Wyspiarzami. Zły los chciał, że tuż przed meczem się rozchorował. Dyspozycję Polaków tamtego marcowego dnia pewnie najlepiej oddałby słynny wywiad Grzegorza Skwary. Wystarczyłoby tylko pozmieniać nazwiska i zamiast „brawa dla Gorzowa”, wstawić „brawa dla Irlandii Północnej”. Strzeliliśmy dwa gole, ale gospodarze włożyli nam jednego więcej. Ten na 1:3 to farsa ze strony Polaków. „Aj będzie bramka, Jezus Maria, jaki błąd Boruca. Coś niesamowitego” – krzyczał Dariusz Szpakowski, gdy okrągły przedmiot podskoczył na kępce trawy i wtoczył się do siatki, zmieniając wynik na 3:1 dla Irlandii. Okropny kiks Artura, chociaż gdyby spojrzeć na to nieco łagodniejszym okiem – miał w tej sytuacji dużo pecha. No, ale klapa pozostaje klapą. Boruc został w trybie natychmiastowym wysłany do domu, a Jan Tomaszewski stwierdził, iż to, co się wydarzyło, to nic innego jak kara boska za prowokacje w derbach Glasgow. Atmosfera wokół kadry zaczęła wtedy szybko gęstnieć. Coraz częściej przebąkiwano o zwolnieniu Leo. Zarzucano mu, że niewystarczająco skupia się na drużynie narodowej i po kryjomu flirtuje z Feyenoordem. Ostatecznie do rozstania doszło pół roku po dramacie w Belfaście. Jeszcze bardziej żenujące 0:3 ze Słowenią w Mariborze w jednym z ostatnich meczów eliminacji oznaczało koniec marzeń o mundialu i pożegnanie z Beenhakkerem. Mariusz Pawełek (Polska – Dania 1:3, Puchar Króla Tajlandii, Nakhon Ratchasima) Środek stycznia, niewielkie miasto w Tajlandii, ligowe składy obu reprezentacji, walka w zmaganiach o puchar tamtejszego króla, spotkanie rozpoczęte o godzinie 10:00. Czy da się sprawić, aby coś brzmiało jeszcze mniej prestiżowo? Da się – na przykład można dopisać, że błąd w tym starciu popełnił Mariusz Pawełek. Mistrz Polski z Wisłą Kraków sprzed wielu lat w koszulce z orzełkiem zanotował cztery występy – ostatnim była właśnie porażka z Danią w Tajlandii. Mamy świadomość, że jego zakończona chwilę temu kariera obfitowała w wiele interwencji, pod które można podłożyć muzykę z Benny Hilla. Wszakże neologizm „pawełki” odnoszący się do fatalnych błędów bramkarzy nie wziął się znikąd. Mariusz tamtego poranka w Tajlandii nawiązał do najgorszych chwil i totalnie zawalił. Krzyknął „moja”, po czym minął się z piłką i tak padł pierwszy gol dla Skandynawów. Naturalnie, to tylko wątpliwej klasy sparing na drugim końcu świata, który nie miał wpływu praktycznie na nic, no ale wtopa w kadrze jest wtopą w kadrze, więc nie ma przebacz. Wojciech Szczęsny (Polska – Grecja 1:1, Euro 2012, Warszawa) Wojciecha Szczęsnego w takim zestawieniu zabraknąć nie mogło i wszyscy dobrze wiemy o tym, że jeszcze się w nim pojawi. Na początku ustalmy jednak jedno: słabi bramkarze nie grają w Juventusie i tego faktu niektórzy kibice nie potrafią zrozumieć. Szczęsny słaby nigdy nie był. Problem w tym, że słaby bywał. Ta nie tak subtelna różnica uczyniła go jednym z najmniej lubianych piłkarzy nad Wisłą. Ktoś może z tym polemizować, ale fala krytyki, a także paskudnego hejtu, jaka po popełnionych błędach wylała się na „Szczenę” była ogromna. Trudno jest jakkolwiek tłumaczyć Wojtka i trudno też jest nie rozumieć ogromnego zawodu, jaki dopadał kibiców. Konstruktywna, dosadna krytyka na pewno się mu należała. Pierwsza bardzo znacząca wtopa Szczęsnego w kadrze to bez wątpienia czerwona kartka przeciwko Grecji na mistrzostwach Europy w 2012 roku. Na tablicy wyników widniał remis 1:1. Goście doprowadzili do wyrównania, grając w osłabieniu, chociaż to piłkarze prowadzeni przez Franciszka Smudę byli lepsi na boisku. W 69. minucie nasze losy na turnieju zaczęły wisieć na włosku. Kiepsko zachowała się obrona, która nie potrafiła złapać na spalonym jednego z rywali, a ten wyszedł sam na sam i dał się sfaulować Szczęsnemu. Zaledwie 22-letni wówczas golkiper mógł zachować się znacznie lepiej, ale winę za to zdarzenie w dużej mierze ponosi także linia defensywna. Jak wszyscy wiemy, los był dla nas łaskawy. Wchodzący do bramki Przemysław Tytoń obronił jedenastkę i ostatecznie zremisowaliśmy z Grekami 1:1. W narodzie zapanował jednak wielki niedosyt i złość na zaistniałą sytuację z czerwoną kartką. Nie brakowało również głosów, że niefortunna interwencja Szczęsnego pomogła drużynie. – Paradoksalnie Wojtek nas uratował. Czerwoną kartkę dostał jak najbardziej słusznie, sfaulował rywala w sytuacji, w której ten na pewno strzeliłby gola. I okazuje się, że dobrze zrobił, choć myślę, że to nie było celowe zagranie. On był rozpędzony, nie miał jak się zatrzymać, dlatego przewrócił Greka. Ale gdyby tego nie zrobił, Grecy prowadziliby 2:1. A tak wszedł Przemek Tytoń, obronił rzut karny i mamy punkt. – twierdził Krzysztof Dowhań, trener bramkarzy Legii Warszawa, który wychował między innymi Artura Boruca i Łukasza Fabiańskiego. Jakub Słowik (Polska – Rumunia 4:1, mecz towarzyski, Malaga) Pierwszy i jak dotąd jedyny mecz Jakuba Słowika w kadrze. Tak jak w przypadku obecności Mariusza Pawełka w tym zestawieniu, opisywane spotkanie też nie miało żadnego ciężaru gatunkowego. Zimowe zgrupowanie w Hiszpanii, na które polecieli jedynie piłkarze występujący w rodzimej lidze. Nie ma co się tutaj nadmiernie rozwodzić, Polacy pewnie rozgromili Rumunię 4:1, ale Słowik i tak dobrych wspomnień z tej wiktorii mieć nie może. Honorowe trafienie Gheorge Grozava niechybnie obciąża jego konto. Beznadziejne wybicie piłki i potem nieudana, rozpaczliwa próba ratowania sytuacji. Później w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” opowiadał: Liczyłem, że ten mecz będzie dla mnie trampoliną, nie miałem dystansu do tego, jak zagrałem. Nie potrafiłem wrócić do sytuacji, w której zawaliłem gola. Dopiero, gdy spotkałem się w Warszawie z psychologiem Pawłem Habratem i powiedziałem, że nigdy nie widziałem tej wpuszczonej bramki, on stwierdził, że zrobimy to razem. Nie miałem czasu, by się zastanawiać. Zobaczyłem ją, zdałem sobie sprawę, że nie był to aż tak kompromitujący błąd, jak sądziłem przez kilka lat. Wojciech Szczęsny (Polska – Senegal 1:2, mistrzostwa świata 2018, Moskwa) Bolesne wspomnienia. Awans na mundial po 16 latach przerwy, wielkie nadzieje po dobrym w naszym wykonaniu Euro 2016, wielka wiara w Nawałkę, w Lewandowskiego i sprawdzonych żołnierzy, których nasz selekcjoner zbudował dla tej kadry. Przeraźliwie nędzna dyspozycja Polski na tym turnieju wzbudziła w kibicach nieopisane wręcz rozczarowanie, natomiast sposób, w jaki dostawaliśmy gongi, mógł bezstronnego widza doprowadzić do śmiechu. Zaczęło się od samobója Thiago Cionka z 37. minuty, który w smutny sposób podsumował naszą grę w pierwszej połowie. Bezradność, z jaką próbowaliśmy sforsować bramkę Senegalu, była wręcz niedorzeczna. Natomiast to, co w 60. minucie odwaliło trio Krychowiak, Bednarek, Szczęsny przeszło ludzkie pojęcie. Niezrozumiałe podanie „Krychy” górą do tyłu, zagapienie się Bednarka i – jak to podsumował ojciec samego zainteresowanego – wycieczka Szczęsnego do sklepu z napojami wyskokowymi. Jeśli bramkarz decyduje się na dalekie wyjście z bramki, to musi mieć pewność, że zdąży. Wojtek tej pewności po prostu nie miał i jego bieg w kierunku napastnika rywali zakończył się tragikomicznie. Jeśli Neuerem nie jesteś, to Neuera nie próbuj robić. Ta prosta maksyma powinna przyświecać wszystkim golkiperom, którzy tak ochoczo garną się do wyjść 30 czy też 40 metrów przed własną bramkę, a nie są do tego przystosowani. Masa głosów broniła popularnego „Teka”. Większą winę przypisywali zachowaniu jego dwóch kolegów. Strzelec gola – M’Baye Niang – dosłownie kilka sekund przed pogrążeniem nas był jeszcze poza murawą. Bednarek zapewne myślał, że sędzia nie pozwoli wejść na boisko Senegalczykowi i markotnie zwlekał z interwencją. Szczęsny poleciał na żywioł i jak sam mówił – nie ma do siebie pretensji. – Ani Grzesiek Krychowiak, ani Janek Bednarek nie widzieli, że zawodnik wchodzi na boisko. Byłem jedyny, który widział zagrożenie. Widziałem, że śmierdzi i chciałem to ratować. Nie zdążyłem, ale nie mam do siebie większych pretensji za tę sytuację. Byłem jedyny, który mógł cokolwiek zrobić. Wtedy nie kalkuluję, grając na alibi. Fatalny zbieg okoliczności. Nie wyszło, przyznaję. – powiedział Szczęsny tuż po meczu. Wojciech Szczęsny (Węgry – Polska 3:3, eliminacje mistrzostw świata 2022, Budapeszt) Debiut Paulo Sousy na stanowisku selekcjonera. Od tamtej chwili nie minął nawet rok, a Portugalczyka już z nami nie ma. Jest za to smród i żal, bo „siwy bajerant” oszukał nas wszystkich. Kadencja Sousy okazała się klapą, ale jedno trzeba mu oddać – w meczach Polski roiło się od emocji. Mocnych wrażeń doświadczyliśmy już w Budapeszcie, gdzie po solidnym strzelaniu padł remis 3:3. Dla Szczęsnego był to jubileuszowy występ. Stanął między słupkami po raz 50. w meczu reprezentacji. Wychowanek warszawskiej Agrykoli nie dość, iż nie uczcił jubileuszu czystym kontem, to dał ciała już w 6. minucie przy pierwszym straconym golu. Żaden z obrońców nie potrafił przeciąć długiego podania w kierunku Rolanda Sallaia i ten mógł popędzić samotnie w kierunku bramki. Szczęsny w niezrozumiały sposób ustawił się bardzo daleko od krótkiego słupka, na który nacierał Węgier. Mocne uderzenie po ziemi, i to nawet nie w sam róg, wystarczyło, aby dać gospodarzom prowadzenie. Nieproste do wyjaśnienia zachowanie naszego bramkarza, szokująca dezorientacja w jego wykonaniu. Wojtek jako bramkarz nie kontrolował tej sytuacji i nie widział przeciwnika. Przy tak eksperymentalnym zestawieniu zespołu powinien bardziej przewidywać i próbować pomóc swojemu zespołowi. – ocenił tamtą sytuację Wojciech Kowalewski, golkiper z 11 występami w kadrze. Szczęsnemu można zarzucić również złe zachowanie na Euro 2020 przy pierwszej bramce dla Słowacji, jednak więcej złego wówczas zrobiła nasza obrona, a Wojtek nie miał tutaj szczęścia, bo piłka odbiła się od słupka i trafiła go w głowę. Jasne, że mógł pokusić się o lepsze ustawienie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że nad byłym graczem Arsenalu ciąży jakaś klątwa, która aktywuje się podczas ważnych chwil w kadrze. *** Dzisiejszy zbiór to nie koniec publikacji spod szyldu „największe bramkarskie wpadki”. Wkrótce pojawią się kolejne teksty traktujące o słynnych błędach golkiperów. Pod lupę weźmiemy różne rozgrywki i kategorie, ponieważ materiału nie brakuje. Dlatego bardzo ważnym elementem jest dobra organizacja. Trzeba wiedzieć już wcześniej, które ćwiczenia chcemy zrealizować i jak powinny one wyglądać. Dostateczna ilość materiału, ktoś kto nadaje i przyjmuje piłki, wybór właściwej odległości zaplanowanie przerw na odpoczynek, oszczędzą wiele energii.
AKTUALIZACJA Kolejne świetne zawody ma za sobą Lubań. Maniowianie nie mieli litości dla Okocimskiego. Powody do radości mają również w Białce Tatrzańskiej i Szczawnicy. Duży zawód spotkał za to kibiców na stadionie w Rabce. Watra Białka Tatrzańska – Skalnik Kamionka Wielka 5:0 (3:0) 1:0 Zaika (Ł. Młynarski) 15 głową po rożnym 2:0 Uwakwe 23 z karnego 3:0 Martuszewski (Drobnak) 30 4:0 Martuszewski (Dudek) 75 5:0 M. Młynarski 80 Watra: Kudła – Chmelenko, Wajsak, Zaika, Kuc, Uwakwe (68 Dudek), Martuszewski, Drobnak (46 Łukaszczyk), Ł. Młynarski, Zuiev (80 Kamiński), Klisiewicz (70 M. Młynarski) Skalnik: Lisowski – Jarosz, Taresek, Bogdański, Zieliński, Maciaszek, Kalisz, P. Górka, Fryzowicz (70 D. Górka), Nowakowski, Hasior Bardzo cenna i ważna wygrana Watry. Dziś poza wynikiem wreszcie można pochwalić grę zespołu z Białki Tatrzańskiej. Zdecydowana przewaga w sytuacjach i pełna kontrola pojedynku dalej pozwala myśleć o miejscach premiowanych pozostaniem w lidze. Momenty były: 15 – GOL 1:0! Korner dla Watry wykonuje Ł. Młynarski. Najwyżej w powietrzu wyskoczył rosły Zaika i głową skierował futbolówkę do sieci. 23 – GOL 2:0! W polu karnym Skalnika faulowany jest Zuiev. Jedenastkę wykorzystuje ze spokojem Uwakwe. 30 – GOL 3:0! Skrzydłem do akcji ofensywnej podłączył się Drobnak. Kontrujące podanie mocnym strzałem kończy Martuszewski. 55 – NK – Kolejny rzut karny dla Watry. Niestety szansę z „wapna” marnuje Wajsak. 75 – GOL 4:0! Dudek zagrywa w tempo do Martuszewskiego. Uderzenie z pola karnego daje kolejne trafienie dla gospodarzy. 80 – GOL 5:0! Petarda posłana przez M. Młynarskiego ląduje w górnym rogu bramki przyjazdnych. Wierchy Rabka – Zdrój – BKS Bochnia 0:0 (0:0) Wierchy: Żuk – Witek (73 Kościelniak), Jeziorski, Dara, Dudek, Misiura, Wójcik, Rzadkosz (55 Florek), Majeran, Myrda (46 Kęska), Pazurkiewicz Bochnia: Cierniak – Mazur, Janicki, Lewicki, Chlebek, Rachwalski, Łyduch, Ochlust, Karp (45 Pilch), Budzyn, Skocz (76 Pasiut) Ostatnimi czasy ciężko o optymizm kibicom w Rabce. Wierchy nie zachwyciły dziś przed własną publicznością. W zasadzie o pierwszej połowie można powiedzieć tyle, że się odbyła. Dopiero w drugich 45 minutach oba zespoły nieco się otworzyły i dochodziły do sytuacji. Najlepsze okazje do zdobycia bramki dla rabczan mieli Kęska i Majeran. Niestety zabrakło zarówno szczęścia jak i skuteczności. Momenty były: 14 – Majeran niemal z samej linii końcowej posyła dośrodkowanie nad obrońcami. Na dalszym słupku do strzału efektownie złożył się Rzadkosz ale jego próba po koźle minimalnie mija spojenie. 30 – Z ostrego kąta Rzadkosz postraszył Cierniaka. Dobra decyzja, jednak piłka wyłącznie przetoczyła się po bocznej siatce. 62 – Witek widząc wysuniętego bramkarza decyduje się na miękkie uderzenie z ponad 30 metrów. Kapitalny pomysł, który zakończył się niestety ostemplowaniem poprzeczki. 64 – Kęska wyłuskał futbolówkę w polu karnym i zagrał kontrujące podanie do Majerana. Strzał z trudnej pozycji przy asyście obrońcy przelatuje nad poprzeczką. 66 – Majeran z rzutu wolnego minimalnie obok prawego słupka. 68 – Błąd wybicia obrońcy rabczan w polu karnym. W efekcie Karp uderza mocno w krótki róg. Ofiarnie na korner paruje Żuk. 88 – Petardę w kierunku bramki posyła Kęska. Futbolówka mocno odkręcała się jednak i przeszła tuż przy prawym słupku. 90 +2 – Po rzucie wolnym zupełnie niepilnowany na piątym metrze Kęska, główkuje nad poprzeczką. Jarmuta Szczawnica – Radłovia Radłów 3:1 (2:1) 1:0 Sidorczuk 20 1:1 Smagacz 21 2:1 Kuziel (Pietrzak) 36 3:1 Noworolnik 67 Jarmuta: Pietrzak – Barnaś, H. Michałczak, D. Michałczak, Noworolnik (85 Latawiec), Kuziel, Dyląg, Sidorczuk, Chowaniec (60 Żółtek), Kwit (75 Faltyn), Wiercioch Radłovia: Kwiecień – Kijak, Michałek (72 Gąsowski), Sułek (72 Rzepecki) , Gwóźdź, Smagacz, Magiera (75 Bielecki), Broda, Terlaga, Leżoń, Klich (68 Kijowski) Jarmuta w obecnym sezonie nie była często stawiana w roli faworyta, jednak przeciwko ostatniej drużynie w lidze należało zgarnąć pełną pulę oczek. Szczawniczanie każdą z połów wygrali różnicą jednej bramki, tym samym notują kolejną wygraną w tym roku. Momenty były: 20 – GOL 1:0! Kuziel przedziera się między obrońcami, po czym oddaje strzał prosto w słupek. Futbolówka odbita od pręta bramki trafia pod nogi Sidorczuka, który uderza skutecznie z okolicy 10 metra. 21 – GOL 1:1! Podanie w obrębie szesnastki otrzymuje Smagacz. Mierzone uderzenie ląduje w sieci obok interweniującego Pietrzaka. 36 – Gol 2:1 Dalekie wybicie Pietrzaka od bramki. Piłka po koźle mija defensywę Radłovii i trafia do Kuziela. Pomocnik Jarmuty wykorzystuje swoją szansę perfekcyjnie. 67 – GOL 3:1! Potworny kocioł w polu karnym przyjezdnych. Dwukrotnie obrońcy blokowali piłkę tuż przed linią bramkową. Dopiero uderzenie Noworolnika znalazło drogę do sieci. Okocimski KS Brzesko – Lubań Maniowy 1:5 (0:3) 0:1 Mrówka 2 z karnego 0:2 Kasperczyk (Quintanilha) 14 0:3 Zawiślan 38 0:4 Mrówka (Kasperczyk) 48 0:5 Kasperczyk (Ligienza) 65 1:5 Sosnowski 85 Okocimski: Zagórowski – Fryś, Baran, Zydroń (59 Czerwiński), R. Ślęczka (38 Mochel), A. Ślęczka, Cięciwa, Lizak (62 Grochot), Sosnowski, Kostecki (70 Okas), Klimczyk Lubań: Sikora – Ligienza (73 Wróbel), Firek, Zawiślan, Chlipała (46 Chmielowski), Mańko, Pluta, Duda (62 Jandura), Quintanilha (46 Kołodziej), Mrówka (70 Skydan), Kasperczyk Przed tym spotkaniem obie drużyny dzieliła różnica trzech punktów w ligowej tabeli. Patrząc na to co działo się w tym pojedynku, ciężko było w to uwierzyć. Lubań rozbił Okocimskiego na boisku w Brzesku i wciąż pozostaje w walce o drugą pozycję na zakończenie sezonu. Momenty były: 20 sekunda – Pierwsze zagranie w pole karne Okocimskiego i zagranie ręką obrońcy gospodarzy powoduje przyznanie maniowianom rzutu karnego! 2 – GOL 0:1! Do uderzenia z jedenastego metra podchodzi Mrówka. Napastnik Lubania wyczekał na ruch bramkarza i uderzył bardzo spokojnie w prawy róg bramki. 14 – GOL 0:2! Kapitalne zagranie w uliczkę między dwóch obrońców w wykonaniu Quintanilhy. Kasperczyk dopada do futbolówki w tempo, mija Zagórowskiego i uderza do pustej bramki. 16 – Lizak uderza z pierwszej piłki ale zbyt lekko by sprawić problemy Sikorze. 19 – Sytuacyjny strzał Ligienzy z okolicy 20 metra przelatuje tuż nad poprzeczką. 23 – Quintanilha dośrodkowuje z prawego skrzydła w okolice ósemki. Pozycje w powietrzu wygrywa Mrówka, a jego uderzenie z główki w prawy róg na korner paruje golkiper. 25 – Prostopadłe podanie Mrówki do Kasperczyka. Próba miękkiej wcinki w sytuacji sam na sam ląduje w dłoniach Zagórowskiego. 37 – Po rykoszecie szczęśliwie do sytuacji strzeleckiej z najbliższej odległości dochodzi Mrówka. Uderzenie głową kolejny raz poza plac gry paruje Zagórowski. 38 – GOL 0:3! Kocioł w piątce Okocimskiego. Jeden z obrońców za krótko wybija w efekcie czego Zawislan dostaje futbolówkę na 10 metrze. Uderzenie w lewy górny róg nie zostawiło szans zasłoniętemu bramkarzowi. 40 – Dogranie z lewego sektora w pole karne maniowian. Na wślizgu z kilku metrów w poprzeczkę trafia Cięciwa. 48 – GOL 0:4! Dalekie wybicie od własnej bramki, głową przedłuża Kasperczyk. Piłka trafia pod nogi Mrówki, który schodzi na lewą nogę i uderza z ostrego kąta po długim rogu. 54 – Kasperczyk wykłada wzdłuż pola karnego do niepilnowanego Ligienzy. Uderzenie z piątego metra kapitalnie broni Zagórowski. 65 – GOL 0:5! Kasperczyk myli obrońcę balansem ciała i uderza perfekcyjnie w samo okienko bramki! 85 – GOL 1:5! Ładne kierunkowe przyjęcie Sosnowskiego i momentalna decyzja o strzale z dystansu. Soczyste uderzenie ląduje w górnym rogu bramki Sikory. 89 – Druga żółta kartka dla Klimczyka. Okocimski kończy spotkanie w liczebnym osłabieniu. Krzysztof Kościelniak
daleko jej do alfy. ★★★. ? skorupy rozbitych naczyń. Lista rozwiązań dla określenia dalekie wybicie piłki z krzyżówki. Piłkarze Astany mieli problemy już przed meczem i do Polski dotarli z wieloma problemami Na boisku, w starciu z Rakowem Częstochowa, nie mieli nic do powiedzenia. Polski zespół rozgromił ich aż 5:0 Podopiecznym Marka Papszuna nie przeszkodził nawet fakt, że od 21. minuty grali w osłabieniu, bo czerwoną kartkę obejrzał Deian Sorescu Dzięki temu wynikowi wydaje się, że losy dwumeczu są już rozstrzygnięte Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu Kazachowie docierali do Polski z problemami. Odwołany został ich samolot czarterowy, przez co dotarli do Częstochowy po wielogodzinnej podróży dopiero w dniu meczu. Na boisku nie było inaczej. Już w 4. minucie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Ivi Lopez, kąśliwym strzelając zza pola karnego. Przy interwencji nie popisał się Marko Milosević, który przepuścił piłkę między nogami. Częstochowianie, którzy traktują rozgrywki pucharowe niezwykle poważnie, poczuli krew i chcieli pójść za ciosem. Szczególnie wejścia Iviego i Mateusza Wdowiaka siały popłoch w polu karnym Astany. Raków totalnie zdominował rywala, pokazując, że słaba dyspozycja w inauguracyjnym meczu z Wartą Poznań była jedynie zasłoną dymną. W krótkim czasie dwie doskonałe okazje zmarnował Vladislav Gutkovskis. W momencie, kiedy częstochowianom tak dobrze szło, totalnie niezrozumiałą rzecz na boisku zrobił Deian Sorescu. W 21. minucie Rumun sfaulował wychodzącego z kontrą zawodnika Astany. Nie byłoby w tej decyzji nic irracjonalnego, gdyby nie to, że kilka minut wcześniej otrzymał już żółtą kartkę! Decyzja gruzińskiego arbitra nie mogła być inna – druga żółta kartka i w efekcie drużynę Marka Papszuna czekała perspektywa gry przez ponad 70 minut w osłabieniu. Zobacz także: Kibu Vicuna: Robert Lewandowski ma zastąpić w kluczowej roli Leo Messiego Na szczęście nie zmieniło to specjalnie obrazu meczu. Kazachowie w pierwszej połowie praktycznie nie zagrozili bramce Vladana Kovacevicia. W 41. minucie prowadzenie zupełnie zasłużenie podwyższył Mateusz Wdowiak. Dalekie wybicie piłki poza boisko tuż po gwizdku zapraszającym na przerwę było bardzo wymowne. Kazachom w Częstochowie tego dnia nie wychodziło nic. Na drugą połowę trener Papszun zdecydował się dokonać dwóch zmian, mającego kartkę zastąpił Fran Tudor, a w miejsce Ldermana szedł Vladyslav Koczergin. Raków zaraz po wznowieniu chciał zadać Astanie cios, który mógł przesądzić losy meczu. Z biegiem czasu, przy prowadzeniu 2:0 i grze w osłabieniu, miejscowi musieli cofnąć się nieco do defensywy, ale wicemistrzowie Kazachstanu nie mieli pomysłu, jak to wykorzystać. Ich przewaga w posiadaniu piłki była całkowicie bezproduktywna. W 62. minucie ich nadzieje na korzystny wynik pod Jasną Górą prysnęły bezpowrotnie. Drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę otrzymał Asłan Darabajew. Zobacz: Co za błąd bramkarza! Tak Raków Częstochowa błyskawicznie napoczął rywala [WIDEO] Trzy minuty później Raków zadał decydujący cios. Ivi zaczarował zawodników Astany w polu karnym, rozklepując defensywę rywali jak w najnowszej FIFIE, dograł piłkę Gutkovskisowi tak idealną, że Łotyszowi pozostało jedynie posłać ją pod poprzeczkę. Rywale byli tego dnia tak słabi, że Raków postanowił rozstrzygnąć losy rywalizacji już w pierwszym meczu. W 76. minucie idealną piłkę z prawej strony Koczerginowi dograł Ivi, a Ukrainiec zdobył czwartą bramkę. Dzieła zniszczenia w doliczonym czasie gry strzałem z rzutu karnego dokonał Fran Tudor. Zwycięstwo 5:0 wydaje się nie dawać Kazachom zbyt wielu szans w rewanżu, nawet biorąc pod uwagę nawet ich specyficzną, sztuczną nawierzchnię. Mecz w Astanie za tydzień ( godz. 17:00 czasu polskiego). Raków Częstochowa – FK Astana 5:0 (2:0) Bramki: Ivi (4), Wdowiak (41), Gutkovskis, (65) Kochergin (76), Tudor (90+3, z karnego) Żółte kartki: Sorescu (2), Racovitan – Manzorro, Darabajew (2), Kussyapov, Gabyshev Czerwone kartki: Sorescu (za dwie żółte) – Darabajew (za dwie żółte) Raków: Vladan Kovacević — Bogdan Racovitan (45. Fran Tudor), Zoran Arsenić, Milan Rundić — Giannis Papanikolau, Ben Lederman (45. Vladyslav Kochergin), Deian Sorescu, Patryk Kun — Ivi Lopez (82. Szymon Czyż), Mateusz Wdowiak (70. Wiktor Długosz) — Vladislavs Gutkovskis Astana: Marko Milosević — Mikhail Gabyshev, Denis Poljakov, Tałgat Kussyapov (81. Daniło Beskorovanij) — Bryan Garcia (68. Abat Aimbetov) Timur Dosmagambetov – Maks Ebong, Asłan Darabajev – Rai Vloet, Jeremy Manzorro (71. Yuri Pertsukh) – Pedro Eugenio (81. Stanislav Basmanov) Widzów: 5324 *** – Najpierw piłkarz, później celebryta – mówi o sobie. Nie chodzi "po ściankach", nie szuka uwagi mediów. To media interesują się nim, choć niekoniecznie w sportowym kontekście. O piłkarską karierę pyta go Łukasz Kadziewicz, a Jarosław Bieniuk odpowiada, co dał mu sport, co zabrał i czy zawodowo czuje się spełniony. – W piłce nożnej sufit jest tak wysoko, że trudno powiedzieć: "jestem spełniony" – przyznaje. Nie ukrywa, że na jego karierę ogromny wpływ miało życie prywatne. Pozytywny? Negatywny? O tym mówi "W cieniu sportu". Zdradza też, czego zabrakło jego pokoleniu, by w piłce nożnej sięgać po więcej i jaki związek może mieć z tym... Unia Europejska.

62' Dalekie wybicie piłki przez Michała Kołbę. Doszedł do piłki Jewhen Radionow. Doszedł do piłki Jewhen Radionow. Uciekł wzdłuż linii końcowej, dobrze się zastawił i strzelił z

Zła passa trwa. Wiślacy wracają z Suwałk bez punktów. Niestety zła passa trwa. Wiślacy przegrali po raz trzeci z rzędu i niebezpiecznie zbliżyli się do strefy spadkowej. Mecz z Wigrami chociaż początkowo wyrównany finalnie nie przyniósł nam ani jednego punktu. Pomimo dwóch dobrych sytuacji w pierwszych dwudziestu minutach meczu, niecelnym strzale Carlosa Daniela i ładnym uderzeniu Putona odbitym przez bramkarza miejscowych, gola zdobyli gospodarze. Dalekie wybicie golkipera, piłkę przejęli napastnicy Wigier i jeden z nich uderzył nie do obrony. Drugi gol padł niedługo po wznowieniu gry po przerwie. Ponownie dłuższa piłka za linię obrony, doskonałe zachowanie Rybickiego, który wyłożył piłkę Łabojce, a ten nie zmarnował okazji. Gospodarze wygrali zasłużenie, a wiślacy muszą myśleć o rehabilitacji w domowym meczu z Sokołem Ostróda. Ten w najbliższą sobotę o godzinie na stadionie MOSIR przy ul. Hauke-Bosaka. WIGRY SUWAŁKI 2:0 (1:0) WISŁA PUŁAWY Bramki: Sowiński 21, Łabojko 54 Wisła: Gradecki - Bracik (85 Banach), Wiech, Gaio (46 Cyfert), Cheba, Puton, Daniel, Flak, Ilić (61 Bartosiak), Drozdowicz (61 Paluchowski), Kondracki (46 Kona) Dalekie wybicie piłki przez bramkarza. Stary, rudy spryciarz z lasu krzyżówka krzyżówka, szarada, hasło do krzyżówki, odpowiedzi, Źródła danych
Bayern Monachium w 1/16 finału Pucharu Niemiec mierzy się z FC Augsburg. Faworyta nie trzeba wskazywać - są nim gospodarze, którzy teoretycznie powinni bez kłopotu poradzić sobie z rywalem. W wyjściowym składzie Bawarczyków nie ma Roberta Lewandowskiego ani Arjena Robbena. Goście w teorii skazani są na pożarcie, jednak z pewnością nie poddadzą się bez walki, tym bardziej, że dobra gra w Pucharze Niemiec może być dla nich jedyną szansą na awans do europejskich pucharów. Już za moment pierwszy gwizdek sędziego! Kto okaże się lepszy w derbach Bawarii? 1 minZaczynamy spotkanie! W posiadaniu piłki goście! 1 minInterwencja Greena w strefie środkowej przerywa akcję Augsburga 2 minBayern już w natarciu: Thiago mądrze podał przed pole karne, ale goście zdołali przerwać akcję 2 min1:0! Lahm! Obrońca wpadł w pole karne, zwiódł obrońcę i oddał strzał w kierunku dalszego słupka! 3 minWymarzone otwarcie Bayernu. Miejmy nadzieję że szybkie prowadzenie nie spowolni ataków gospodarzy. 4 minBayern spokojnie wymienia podania w strefie środkowej boiska i stopniowo zbliża sie do bramki Hitza 5 minPo raz pierwszy od dłuższej chwili to goście w posiadaniu piłki. Podanie do Teigla przecina jednak Bernat 6 minGospodarze zdecydowanie dominują na murawie. Kimmich podawał w pole karne, był tam Mueller, ale nie odczytał dobrze zamiarów kolegi 7 minKolejna akcja ekipy Ancelottiego prawą stroną boiska, niestety znów nie zakończona strzałem 8 minMueller miał trochę miejsca w polu karnym, szukał podania do Comana, ale ubiegli go obrońcy 9 minAugsburg broni się całym zespołem. Komplet graczy gości przed własnym polem karnym 10 minKohr faulowany w strefie środkowej boiska. Chwila oddechu dla defensywy gości 11 minRzut rożny dla Augsburga: dośrodkowanie w kierunku dalszego słupka nie przekłada się jednak na zagrożenie bramki Neuera 12 minGreen atakował wybijającego piłkę Hitza, jednak nie udało mu się zaskoczyć golkipera 13 minUderzenie z dystansu Muellera mija bramkę Augsburga w bezpiecznej odległości Tymczasem w Dortmundzie, gdzie Borussia podejmuje Union Berlin było gorąco: 14 minKolejna nieudana akcja gospodarzy, piłkę do gry wprowadza szwajcarski golkiper rywali 15 minNiedokładne podanie Sanchesa na lewą stronę. Portugalczyk przeprasza kolegów 16 minŁatwa strata na lewej stronie gości, Kimmich zagarnął piłkę i pognał w stronę bramki Hitza, jednak na wysokości pola karnego jego dogranie zostało zablokowane 17 minNiezła akcja Augsburga, Hummels musiał ratować się faulem. Będzie szansa na dośrodkowanie w pole karne Neuera 18 minTeraz dla odmiany fauluje gracz Augsburga - Baier. Bayern błyskawicznie wznowił grę 19 minGroźny strzał Thiago z około 25 metrów. \"Spadający liść\" prześlizgnął się tuż nad poprzeczką 20 minArbiter upomina Sanchesa, który faulował Ji 21 minMueller miał piłkę przed polem karnym, ale za długo zwlekał z podaniem do któregoś z kolegów 22 minKolejne uderzenie Bayernu z dystansu. Tym razem próbował Sanches, który jednak pomylił się bardzo wyraźnie 23 minSzybko strzelony gol jednak sprawił, że gospodarze wyraźnie się nie wysilają. Augsburg z kolei jak na razie nie ma argumentów, by pokusić się o wyrównanie 24 minDalekie wybicie piłki przez Hitza, ta pada jednak łupem gospodarzy 25 minAkcja Bayernu lewą stroną, defensorzy gości wybijają piłkę na rzut rożny 26 minThiago posłał piłkę na szesnasty metr, Mueller dośrodkował z drugiej strony boiska, w polu karnym był Hummels, lecz nie zdołał dobrze uderzyć 27 minSanches podał do Muellera na linię szesnastego metra, ten miał dobrą okazję do uderzenia, jednak zdecydował się na podanie do skrzydła 28 minKartka dla Baiera za faul około 20 metrów od własnej bramki. Bayern będzie miał znakomitą okazję do podwyższenia prowadzenia 28 minFatalnie wykonany stały fragment gry. Augsburg stara się wyprowadzić piłkę z własnej połowy. Podanie do skrzydła, Teigl pognał skrzydłem, ale zatrzymali go obrońcy Bayernu 29 minMinuty mijają, a na tablicy wyników wciąż skromne prowadzenie Bayernu... czy doczekamy się kolejnych goli? 30 minThiago ładnie podał do Greena, ten wpadł w pole karne, ale nie zdołał oddać strzału 31 minGoście mają piłkę, jednak nie decydują się na frontalny atak. Wymieniają spokojnie podania w strefie środkowej 32 minBayern już odzyskał futbolówkę. Teraz to on stopniowo zdobywa teren 33 minComan był przewracany przed polem karnym, ale arbiter nie dopatrzył się faulu 34 minMueller miękko dośrodkował w pole karne, Kimmich walczył o piłkę, jednak przegrał pojedynek z obrońcą 35 minBayern jak dotąd oddał zaledwie dwa celne strzały na bramkę. Goście nie zdołali uderzyć ani razu... 36 minMueller! Po ładnej akcji gospodarzy kandydat do Złotej Piłki miał szansę, lecz przeniósł piłkę nad poprzeczką 37 minNiedokładność gospodarzy w ofensywie momentami aż razi w oczy. Augsburg jednak nie sprawia wrażenia drużyny, która kwapiłaby się do kontrataków 38 minAugsburg miał piłkę, próbował zaatakować, tradycyjnie skrzydłem z wykorzystaniem Teigla, jednak akcja została błyskawicznie przerwana 39 minProsta strata Comana, ale Sanches szybko naprawia jego błąd 40 minThiago uderzył z około 20 metrów, piłka odbiła się od jednego z graczy Augsburga i przeleciała tuż obok słupka! Będzie rzut rożny 41 minSzybko wznowili grę gospodarze, piłka wycofana... aż do linii środkowej 42 minGreen! 2:0! Ładne dośrodkowanie Muellera Amerykanin zamienia na gola! 43 minPiłkarze Augsburga ograniczają się do defensywy, a mimo to przegrywają już różnicą dwóch goli. Strach pomyśleć co by się stało, gdyby gospodarze nieco podkręcili tempo... 44 minZnów podanie do Muellera, ten nie decyduje się jednak na dośrodkowanie, zamiast tego podając płasko przed pole karne 45 minŁadnie pokazał się teraz Coman, który wywalczył rzut rożny dla swojego zespołu 45 minThiago posłał piłkę na piąty metr, do piłki dopadł Hummels, który groźnie uderzył. Piękną interwencją popisał się jednak Hitz! Bayern Monachium bez większego wysiłku prowadzi z Augsburgiem 2:0 po bramkach Lahma i Greena. Goście są dla rywala jedynie tłem - nie byli w stanie oddać żadnego strzału na bramkę. Za kilka minut wracamy na drugą połowę. Miejmy nadzieję, że w akcji oberzymy już Roberta Lewandowskiego. Już za moment wracamy na Allianz Arenę. Czy gospodarze wrzucą piąty bieg i zaaplikują rywalom jeszcze kilka goli? 46 min - Augsburg przejął piłkę, szybki przerzut na prawą flankę kończy się jednak stratą 47 min - W odpowiedzi ładne uderzenie Thiago z narożnika pola karnego. Piłka poszybowała minimalnie obok słupka 48 min - Rzut karny dla gości! Faulowany Kacar, przewinił Hummels! 48 min - Nie ma gola! Neuer broni rzut karny wykonywany przez Koo! 49 min - Augsburg miał swoją szansę na kontaktowego gola, jednak w fatalnym stylu ją zmarnował. Miejmy nadzieję że podziała to na gospodarzy jak zimny prysznic 50 min - Szarża Sanchesa przerwana, rzut rożny dla gospodarzy. Ci błyskawicznie wznowili grę, ale nie silili się nawet na dośrodkowanie 51 min - Sanches faulowany przy linii bocznej, kartka dla Kohra 52 min - Gra już wznowiona, Bayern wycofuje aż do własnego bramkarza 53 min - Kohr starł się z Hummelsem, ale tym razem sędzia nie dopatrzył się faulu 54 min - Ji znalazł się przed bramką Neuera, błyskawicznie doskoczyło do niego dwóch graczy gospodarzy, którzy nie pozwolili na oddanie strzału 55 min - Mueller szaleje przed polem karnym Augsburga, podał do Comana, ten szykował się do oddania strzału, lecz został zablokowany 56 min - Rzut karny dla Bayernu! Teigl zagrał ręką we własnym polu karnym! 57 min - Mueller nie trafia w światło bramki! Fatalnie uderzona piłka! 58 min - Bayern ze spokojem wymienia podania na połowie przeciwnika 59 min - Próba zagrania za plecy obrońców do Greena, ale defensorzy Augsburga nie dali się wywieść w pole 60 min -Boisko opuszcza Teigl, w jego miejsce wchodzi Schmid 61 min -Groźne dośrodkowanie z lewej strony boiska, Hitz do końca musiał obserwować tor lotu piłki 62 min -Augsburg na połowie gospodarzy: Max wdał się w drybling i nie była to chyba najlepsza z możliwych decyzji. Stracił piłkę 63 min -W odpowiedzi swoją szansę ma Bayern: Kimmich próbował uderzać zza linii pola karnego, lecz trafił w... swojego kolegę z drużyny 64 min -Strzał Muellera, który jednak z łatwością broni Hitz 65 min -Wciąż czekamy na pierwszą zmianę w szeregach gospodarzy. Czy na boisku pojawi się Robert Lewandowski? 66 min -Indywidualna akcja Sanchesa, który jednak nie zdołał wyprowadzić w pole dwóch obrońców rywala. Od bramki zacznie Hitz 67 min -Hinteregger wybija dobrze dośrodkowaną z lewej strony piłkę 68 min -Bardzo łatwa strata Muellera przed polem karnym. Kontra Augsburga 68 min -Bramka! Ji! Indywidualna akcja, Koreańczyk zszedł z lewej strony do środka, zwiódł Boatenga i uderzył pod poprzeczkę! 69 min -To powinien być dla Bayernu sygnał ostrzegawczy 70 min -Ładne zagranie do Sanchesa, ten jednak w decydującym momencie się... poślizgnął 71 min -Mueller po raz kolejny źle zachował się przed polem karnym 72 min -Dobra interwencja Kacara we własnej szesnastce 73 min -Coman zagrywał w pole karne do Greena, ale znów w porę zareagowali obrońcy gości 74 min -Sanches wyłuskał piłkę Ji i błyskawicznie podał do Muellera, ale Niemiec po raz kolejny w meczu zanotował stratę 75 min -Goście po strzeleniu kontaktowego gola poczynają sobie o wiele bardziej odważnie. Ładnie uderzał z dystansu Kohr, lecz Neuer pewnie złapał piłkę 76 min -Coman otrzymał podanie i próbował dośrodkować z linii końcowej, lecz został zablokowany 77 min -Uderzenie Sanchesa minęło bramkę gości w znacznej odległości 77 min -Boisko opuszcza Koo, w jego miejsce wchodzi Altintop 78 min -Na spalonym był jeden z graczy gości 79 min -Lahm przytomnie podał do Muellera, ten uderzył bez przyjęcia, ale dobrze spisał się Hitz 80 min -Coman przewracany z lewej strony pola karnego gości. Będzie świetna okazja do dośrodkowania 80 min -Thiago ładnie dośrodkował, ale żaden z graczy Bayernu nie zdołał uderzyć 81 min -Coman po raz kolejny leżał na murawie, ale tym razem według arbitra to on faulował rywala 81 min -Boisko opuszcza Hummels, w jego miejsce wchodzi Badstuber 82 min -Coman ukarany żółtą kartką 83 min -Coman podał do Muellera, ten dośrodkował na dalszy słupek, do główki wyskoczył Sanches, lecz nie trafił w światło bramki 84 min -Boisko opuszcza Sanches, w jego miejsce wchodzi Vidal 85 min -Coman faulowany około 30 metrów od bramki Augsburga. Gospodarze szybko wznowili krótkim podaniem 86 min -Lahm stracił piłkę na połowie rywala. Na szczęście dla Bayernu, arbiter dopatrzył się faulu 87 min -Ostatnia zmiana w ekipie Augsburga: na murawę wchodzi Schmid, który zastąpił Kohra 88 min -Ładne uderzenie Thiago minimalnie minęło bramkę rywala 89 min -Na murawę wchodzi Alaba, który zmienia Greena 90 min -Arbiter dolicza dodatkowe trzy minuty 90 + 1 min -Goście jeszcze walczą o drugiego gola, ale Bayern z łatwością przerywa ich atak 90 + 2 min -Strzał Vidala, próba jednak bardzo niecelna 90 + 3 min -Alaba! 3:1! Atomowe uderzenie Austriaka z narożnika pola karnego! 90 + 3 min -Koniec meczu! Bayern wygrywa 3:1! Bramki Greena, Alaby i Lahma dają gospodarzom awans do 1/8 finału Pucharu Niemiec. Wynik mógł być zdecydowanie bardziej okazały, gdyby Thomas Mueller wykorzystał rzut karny. Jednak także Augsburg egzekwował \"jedenastkę\" i gdyby nie kunszt Manuela Neuera, ekipa z Allianz Areny mogła przeżywać nerwowe chwile. Na boisku nie zobaczyliśmy Roberta Lewandowskiego. Carlo Ancelotti postanowił oszczędzać Polaka. W naszej relacji z tego spotkania to już wszystko. Dziękujemy, że byliście z nami i zapraszamy ponownie!
.
  • 737n08zn0r.pages.dev/496
  • 737n08zn0r.pages.dev/398
  • 737n08zn0r.pages.dev/632
  • 737n08zn0r.pages.dev/668
  • 737n08zn0r.pages.dev/4
  • 737n08zn0r.pages.dev/462
  • 737n08zn0r.pages.dev/984
  • 737n08zn0r.pages.dev/380
  • 737n08zn0r.pages.dev/949
  • 737n08zn0r.pages.dev/274
  • 737n08zn0r.pages.dev/753
  • 737n08zn0r.pages.dev/420
  • 737n08zn0r.pages.dev/348
  • 737n08zn0r.pages.dev/467
  • 737n08zn0r.pages.dev/943
  • dalekie wybicie piłki przez bramkarza