zapytał(a) o 08:56 Pomożecie ? Kolega mnie zgwałcił ;( Wczoraj poszłam pić ze swoim chłopakiem i dwoma kolegami ... a więc to było tak .Poszliśmy do sklepu Adam kupił piwa i poszliśmy na takie pola bo tam wcale nie ma ludzi i można tam spokojnie pić .. jak już wypiliśmy ja oczywiście musiałam sie nachlać to Adam i Artur ( to mój chłopak ) poszli do sklepu kupić coś do jedzenia a ja zostałam z tym Kamilem ja już kiedyś z nim chodziłam ... siedzieliśmy sobie i gadaliśmy o różnych sprawach i nagle zaczyna się do mnie przytulać ja się pytam co ty robisz a on bardzo mi Ciebie brakuje nie umiem bez ciebie żyć .. i mnie położył i zaczął całować ja powiedziałam ze ma mnie puścić bo powiem Arturowi a on no to sobie mów i tak Ci nie uwierzy i potem zaczął mnie rozbierać ..:( potem on zdjął spodnie no i włożył ( to tak strasznie bolało ja mu się wyrywałam ale nie chciał mnie puścić krzyczałam na niego ale dalej to robił po jakiś 10 minutach mnie puścił ) zadzwoniłam do Artura za ile będą byłam cała zapłakana on przyszedł z tym Adamem i się pyta co się stało ja się do niego przytuliłam a on co ten gnój ci zrobił ja mu nic nie chciałam powiedzieć bo się bałam że ze mną zerwie (jeszcze z nim dzisiaj byłam , ale juz nie jestem :( ) Artur poszedł do Kamila i się go zapytał co sie stało , a do mnie podszedł ten Adam i się pyta czy mu powiem .. ja mu wszystko powiedziałam że Kamil mi to zrobił ze nie chciał mnie puścić itd .. A Kamil Arturowi powiedział wszystko na odwrót że to ja się na niego rzuciłam i go rozbierałam ... I Artur powiedział że jeśli ma to tak wyglądać to może żebyśmy zakończyli tą znajomość (zerwał ) :( cały czas myśle o tym bólu ..:(Pomóżcie co teraz mam robić jest załamana do nikogo się nie odzywam .. ;( powiedziałam to tylko mojej przyjaciółce jej moge tylko wierzyć znam ją 7 lat od podstawówki o wszystkim moge jej powiedzieć . Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2010-07-25 08:58:09 Odpowiedzi ` musisz być silna kochana . ;* ;( Najpierw musisz iść na policje . ! ,musisz. musi zostac ukarany . ! a potem załatw tą sprawe z chłopakiem... Pogadaj z nim szczerze , rozpłacz sie , skrucha .. Powiedz , że on Cie zgwałcił i byłaś już z tym na policji . ! Powodzenia i współczuje . ! ;(( ;* najpierw zgłoś na police to zdarzenie Deszczyk odpowiedział(a) o 09:00 bardzo ci współczuje z całego serca ;(((((myśle że powinnaś iść do lekarza,i na policje i powiedzieć rodzicom, tego chłopakla jak i toim ;((powodzenia i trzymaj sie tam ;((( potem jak to zgłosisz, zrobią ci test jakiś tam, i jemu ten test i sie dowiedzą kto zawinił Spróbuj mu ( Arturowi ) powiedzieć jak było na prawdę...Rozpłacz się i może się uda ... A jeśli chodzi o ten ból to nie wiem niestety jak ci pomóc :( kama74 odpowiedział(a) o 10:09 Współczuje ,,ten chłopak to skur...wysyn [CENZURA].a...ny ...a ten twój chłopak powinien Ci uwierzyć!bo jakbyś ty sie żuciła na tamtego skur...wiela nie byłabyś zapłakana ,... pogadaj z nim na ten temat ..a temu kami...lowi na twoim miejscu w kły bym dała ... powinnaś to zgłosić na policję...i spotkaj się ze swoim chłopakiem i zapytaj dlaczego ci nie wierzy powiedz ze go kochasz i ze tamten cę zgwałcić on musi ci uwierzyć a jak nie to wiem ze to bedzie trudne ale daj sobie z nim spokój wtedy będzie najgorszym i najwiekszym debilem na swiecie...! blocked odpowiedział(a) o 17:22 Na policję i powiedz mamie a Arturowi wszysto wytłumacz blocked odpowiedział(a) o 19:32 eh... co to za chłopak jak nie ufa i niewirzy swojej dziewczynie tylko kumplowi ... spróbuj z nim porozmawiać i opowiedz mu wszystko po kolei jak to było ... Naprawdę ci współczuję jak to czytałam płakałam bo straszne jest to że twój chłopak nie uwierzył tobie tylko jemu :(Porozmawiaj z nim bardzo poważnie i powiedz że to nie prawda co powiedział mu Kamil i że kochasz swojego chłopaka (czyli powiedz że go kochasz).Potem idź z tym na policję ;*Powodzenia ;( moja bidulka!policja potem artur potem rodzice ijak cie kiedyś spotka sukin:syn to mu kopa w twarz izwiewaj zgłoś to na policje i powiedz rodzicom wiem ze sie boisz ale przełam strach i powinnaś powiedzieć arturowi odrazu wszystko.!: s zuzula33 odpowiedział(a) o 08:38 Zgłoś to na policję a potem kiedy policja się o tym dowie powiedz arturowi a nie mówiłam i go kopnij. Biedactwo !;/ Najpierw, idź na policję,powiedz wszystko. Potem może , Idź do chłopaka wytłumacz mu,że byłaś na policji,i niech ci uwierzy , Jak nie uwierzy to z niego jest zwykła świnia,która ciebie nie jest warta,Badź silna! blocked odpowiedział(a) o 22:04 Tak bardzo Ci współczuje kochanaa . : * Nie martw się . Idź na policje , do lekarza , a potem do chłopaka . Wszystko się ułoży , obiecuje Wyruchaj go tak samo jak ciebie Miech tego [CENZURA]* załatwią kur* co pier* dupe* Przykro mi strasznie <3 jula2045 odpowiedział(a) o 18:47 Nie martw. Jeśli Ci nie uwierzył , jego strata! NIe przejmuj się i nie psuj sobie życia, a tego całego Kamila palanta zgłoś na policję niech zostanie ukarany. Ja pier dolę ;/ już coś takiego czytałam,nie zmyślaj chciało by Ci się wierzyć ale pozmeiniałaś tylko imienia i zakończenie,w poprzednim był Damian,kacper i patryk i oni również poszli do sklepu,i zostalą tylko z jednym lol :d To o czym tu napisałaś musiało być straszne!To dziwne że odpowiadam na takie pytania, ale zaciekawiłam się tą sprawą. Do rzeczy. Po Pierwsze jeżeli boisz się pójść na Policję, najpierw pójdź do Adama wszystko Mu opowiedz i zapytaj się, czy może iść z tobą na Policję i to jeszcze pójść do ginekologa, aby potwierdził że Cię zgwałcono i czy nie jesteś w Ciąży. jeżeli Artur dowie się że jesteś w ciąży z pewnością Cię rzuci (Tacy są faceci) ale jeżeli on naprawdę Cię kocha to wybaczy,zrozumie, się! ;* ;3 FRAJTI odpowiedział(a) o 21:58 wiesz co ... skoro uwierzyl swojemu koledze a nie tobie i wgl ci nie zaufal to on nie jest cb wart i jest skonczonym frajerem , pojdz z tym na policje , chociaz wiesz ... ja bym mu napierdolil ze by nie wstal juz ,ale ja jestem chlopakiem wiec wiesz ... pojdz na policje i powiedz rodzicom , powodzenia 3m sie Eeiko <3 odpowiedział(a) o 15:16 Po pierwsze skoro powiedziałaś to jednej jedynej osobie to czemu gadasz to całemu światu? A po drugie osoba zgwałcona w życiu by się do tego nie przyznała tym bardziej w necie i po trzecie ;ile ty masz lat? Nigdy by ci nie przyszło do głowy,ze trzeba iść na policję czy co? Pierwsze co zrobiłaś to napisanie na Zapytaj? lol To nie są żarty! A poza tym aż śmiać mi się chcę ,ze tyle osób Ci uwierzyło,żałosne...Z takich rzeczy nie powinno się żartować ogłosiłaś to w necie a jakby było teraz tak na prawdę to nikt by ci nie uwierzył. Spokojnie idz na policje i nie chce cie straszyc ale uwazaj bo moga cie znowu napasc idz do chlopaka i powiedz mu ze cie napadl i wstydzilas sie mu to powiedziec najlepiej sie rozplacz i troche pojakaj chlopcy maja do tego slabosc ;) Musisz pójść na policje i do sądu żeby idiota siedział w wiezieniu a potem spotkać się z arturem i szczerze porozmawiac i muwszystko wytłumaczyć i bądz silna blocked odpowiedział(a) o 20:13 Nie przecze ale na jest wiele osób mówiącyzh że ktoś ich zgwałcił...Nie wiem czy sobie jaja robisz czy może to prawda ale nie powinnaś tego pisać , jeżeli ktoś cie zgwałcił na onecie bo ktoś morze bedzie chciał cię znowu zgwałcić i powinnaś zadzwonić policje , zaalarmować rodziców i zabić tego skur* ogóle jeżeli naprawde ktoś cie zgwałcił to czemu o tym piszesz na (np. ja) ci nie pomoge chuba że napisze ,,zadzwoń na policje' ale to chyba wiesz ...Jeżeli ktoś wie to prosze niech mi wytłumaczy cel takich ,,pytań" no bo ja (gdyby ktoś mnie zgwałcił) na pewno nie dzielił bym sie tym z internetem , razem z policją , świadkami , bliskimi i tymi którzy mogą pomóc... Ehh bardzo ci współczuje 😞😞 idz na policje a potem pogadaj z chlopakiem powinien uwierzyc ;)Czymie za ciebie kciuki 😚 Fajna historia wyjęta z palca musisz być silna kochana . ;* ;(Najpierw musisz iść na policje . ! , zostac ukarany . !a potem załatw tą sprawe z chłopakiem...Pogadaj z nim szczerze , rozpłacz sie , skrucha ..Powiedz , że on Cie zgwałcił i byłaś już z tym na policji . !Powodzenia i współczuje . ! ;(( ;* ℓυιzкα.! odpowiedział(a) o 14:38 [CENZURA] [CENZURA] [CENZURA] [CENZURA] [CENZURA] Ale najpierw tak pomyśl ty sie zgodziłaś iśc z nimi tam tak?!więc chyba mogłaś sie spodziewac że będzie mu sie chciało a oni nic nie mogom tak naprawde zrobic boty sie zgodziłaś na pujście tamm... Uważasz, że ktoś się myli? lub1. Sprawdź listę znajomych. Przeglądanie listy znajomych to najłatwiejszy sposób sprawdzenia, czy użytkownik zablokował Cię na Discordzie. Jak każda inna platforma społecznościowa, jeśli ktoś zablokuje Cię w Discord, osoba ta nie pojawi się na Twojej liście znajomych. Dlatego jeśli dana osoba przestanie pojawiać się Chociaż nie powiedziałam kto mnie zgwałcił i tak usłyszałam, że na pewno kłamię i nie można mi wierzyć, bo "nie znamy dwóch stron historii". Słyszałam, że jestem zbyt brzydka, żeby mnie zgwałcić. Słyszałam, że prawdziwe ofiary gwałtu się tego wstydzą, więc nie mówią o tym publicznie, a skoro mówię, to jestem atencjuszką i kłamię. Pierwszy gwałt miał miejsce 14 lat temu. Przez rok nie powiedziałam nic, bo się wstydziłam Ofiara gwałtu musi się zmierzyć z tym, że partner może się od niej odsunąć, rodzice uznają, że to jej wina, że nikt jej nie uwierzy Ofiary są rozliczane z tego, jak się ubierają, czy przeklinają, czy piją alkohol, ilu miały partnerów seksualnych. Wszystko może być użyte przeciwko nim Kiedy ofiara jest młoda, nawet nie do końca wie, czy to był gwałt Ludziom twierdzącym, że ofiary oskarżają kogoś o gwałt dla sławy, zadaję pytanie: czy jesteś w stanie wymienić nazwiska ofiar Billa Cosby’ego? Nawet nie wszystkie 35, ale chociaż 3 z nich Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Kiedy ofiara przemocy seksualnej – tak jak Evan Rachel Wood, Angelina Jolie czy Gwyneth Paltrow – dopiero po latach opowiada, co ją spotkało, zawsze pojawiają się pytania: dlaczego dopiero teraz? Część pytających między wierszami sugeruje, że ma to dowodzić fałszywości oskarżeń, ale wiele osób po prostu próbuje zrozumieć sytuację. Chciałabym przybliżyć tej drugiej grupie perspektywę ofiary. Statystycznie każdy, każda i każde z nas miało kiedyś kontakt z ofiarą przemocy seksualnej, a zapewne i z ofiarą gwałtu – ale temat jest tak silnym tabu, że możemy nigdy się o tym nie dowiedzieć. Dlatego piszę – żeby pomóc zrozumieć, co czują ofiary. Dlaczego milczą latami. Dlaczego dopiero teraz? Mówienie o przemocy jest potwornie trudne. Otwarte mówienie o gwałcie zajęło mi lata i było stopniowym oswajaniem się. Dopiero rok temu powiedziałam, że zostałam zgwałcona przez trzech różnych sprawców, w różnych sytuacjach. Są rzeczy, których nie mówię do dziś. I tak, nadal nie wymieniam nazwisk sprawców, bo nie mam siły na szarpanie się z tym, co by na mnie spadło. Pierwszy gwałt miał miejsce 14 lat temu. Przez pierwszy rok nie powiedziałam nic, bo się wstydziłam. Po roku powiedziałam, że przeżyłam próbę gwałtu, bo tak bardzo wypierałam to, co się wydarzyło. Zajęło mi 5 lat powiedzieć: zostałam zgwałcona – w wąskim, zaufanym gronie. A kiedy padłam ofiarą ponownie... wcale nie było łatwiej. W momencie sytuacji, od której minęło ileś czasu, nie ma szansy na obdukcję, zabezpieczenie śladów spermy czy naskórka spod paznokci (jeśli ofiara się broniła). Nie ma fizycznych dowodów, zostają tylko poszlaki. W Polsce oznacza to w praktyce, że szanse na skazanie są zbliżone do zera. O gwałcie rozmawia się trudno nawet z najbliższymi Z czym musi się mierzyć ofiara gwałtu? Z tym, że partner może się od niej odsunąć (tak, bardzo wielu facetów uznaje, że zgwałcona kobieta jest "zbrukana" i lepiej się z nią nie zadawać, mój jest tu chlubnym wyjątkiem, ale usłyszałam tyle takich historii, że chce mi się wyć). Że rodzice uznają, że to jej wina i sprowadza kłopoty na rodzinę – im bardziej patriarchalni czy katoliccy, tym większa na to szansa. Że nikt jej nie uwierzy – a nie wiem, czy istnieje skala pokazująca, jak boli, kiedy w wyznanie o gwałcie nie uwierzy ktoś bliski. Słyszałam, że jestem zbyt brzydka, żeby mnie zgwałcić Oskarżenie publiczne? To jest po prostu szambo. Chociaż nie powiedziałam, kto mnie zgwałcił, więc nie było kogo bronić, i tak od wielu osób usłyszałam, że na pewno kłamię i nie można mi wierzyć, bo nie znamy dwóch stron historii. Słyszałam, że jestem zbyt brzydka, żeby mnie zgwałcić. Słyszałam, że prawdziwe ofiary gwałtu się tego wstydzą, więc nie mówią o tym publicznie, a skoro mówię, to jestem atencjuszką i kłamię. Słyszałam, że dobrze mi tak, powinno się gwałcić wszystkie feministki i tęczowe, ale widać nie gwałcili dość mocno. A teraz dodajcie do moich przeżyć fakt, że kiedy osoba jest znana, pojawiają się znajomi i rodzina sprawcy. "A gdzie pani chodziła?" Ofiary są rozliczane z tego, jak się ubierają, czy przeklinają, czy piją alkohol, ilu miały partnerów seksualnych. Jest robiona totalna wiwisekcja ich życia i wszystko jest używane przeciwko nim. Kiedy moja współlokatorka zgłosiła próbę gwałtu, zaczęło się dochodzenie: "a co miała pani na sobie?", "a czy piła pani alkohol?", "a gdzie pani chodziła?". Tak się składa, że została napadnięta w biały dzień, w niedzielę, na osiedlu, gdzie mieszkają głównie emeryci i rodziny z małymi dziećmi - facet zaczaił się na nią w tramwaju, a potem wysiadł za nią. Była zima, miała na sobie długi płaszcz. Czego się doczepili policjanci? Nie miała czapki i poprzedniego dnia wypiła jedno piwo. Czyli nie dość, że frywolnie odziana prowokowała strojem, to pewnie nie pamięta, co robiła z powodu odurzenia alkoholowego i sama chciała, żeby facet ją gonił między blokami, a potem przewrócił na ziemię. Kiedy ofiara jest młoda, nawet nie do końca wie, czy to był gwałt. Kiedy facet mnie upił podstępem (np. dolewając mi czystego spirytusu do drinka) i padłam prawie nieprzytomna, niezdolna do oporu, a on "zrobił swoje", nie miałam świadomości, że to przemoc. Miałam poczucie, że to żałosne. Dopiero z czasem do mnie dotarło, że tak, wykorzystanie pijanej, niekontaktującej osoby jest gwałtem. To, że samemu i podstępem się doprowadziło do jej stanu, to tylko wisienka na torcie. Żaden czas tych ran nie wyleczy Czasem ofiara chce o tym mówić, ale wszyscy wokół ją naciskają, że nie powinna, że stało się, to się stało, ale teraz odpuść, nie zmienisz tego, czas leczy rany. I tak się czeka latami, aż w końcu ogarniasz, że żaden czas tych ran nie wyleczy, świadomość, że ktoś chodzi wolno i nie ponosi żadnej odpowiedzialności, rozwala z roku na rok mocniej. Czasem jest zbyt przerażona, bo sprawca jej grozi. Czasem po prostu ma świadomość, że fani się na nią rzucą, w dodatku to on ma kapitał i w każdej chwili może się obstawić prawnikami. Czasem sama próbuje sobie poukładać życie i zapomnieć, bo nie chce, żeby wizytówka gwałtu została jej przypisana raz na zawsze i żeby od tego czasu była kojarzona, jako ta, która została ofiarą. Naprawdę wyobrażacie sobie, że ktokolwiek chciałby być znany z tego, że padł ofiarą gwałtu? Że to są słowa, które przychodzą łatwo, jak splunięcie? Czasem ofiara jest w zbyt paskudnym stanie psychicznym, żeby znieść batalię sądową, więc chodzi na terapię, łyka prochy i ma nadzieję, że kiedyś będzie lepiej. Trzech kolesi, żadnych konsekwencji Sama nie wiem, co będzie kiedyś – czy pewnego dnia nie pęknę, nie wykrzyczę nazwisk sprawców. Może wtedy, kiedy przeczytam, że koleś jest wspaniałym przyjacielem i w ogóle osoby LGBT+ wspiera, kobiety wspiera, bo facet-marzenie, jego narzeczona ma szczęście. A może w innej sytuacji. A może instynkt samozachowawczy wygra, i ugryzę się w język? Trzy sytuacje: znajomy znajomych na imprezie, ukochany partner w czasie wspólnego weekendu, osoba publiczna. Trzech facetów, którzy nie ponieśli żadnych konsekwencji, a prawie zniszczyli mi życie. Zero zabezpieczonych przez policję dowodów, słowo przeciwko słowu. Nie dość, że oni mogą zostać uniewinnieni, to mogą mnie pozwać o naruszenie dóbr osobistych. Jeśli kiedykolwiek się zdecyduję podać ich dane, to może upłynąć więcej niż 20 lat. Bo to tak trudne i niebezpieczne. Ofiara, rzucając takie oskarżenie, ryzykuje wszystko, mając niewielkie szanse choćby na skazanie sprawcy, a co dopiero na odszkodowanie. Czasem można spotkać się z opinią, że ofiara oskarża kogoś o gwałt dla sławy. Jeśli jesteś osobą, która tak myśli – czy jesteś w stanie wymienić nazwiska ofiar Billa Cosby’ego? Nawet nie wszystkie trzydzieści pięć, ale chociaż trzy – cztery z nich… Zobacz także: Jak znaleźć swój czas? Rozmawiamy z Anią Cyklińską z Psychoedu Każda tego typu appka podaje dokładną analizę ruchu na Twoim koncie - kto zaczął obserwować, kto przestał, kto najczęściej lajkuje Twoje posty, kto biernie je ogląda, kto komentuje itp. Fajna jest appka Followers Assistant, pokazuje kto zrezygnował z obserwowania Cię w ostatnim czasie, daje łatwy podgląd fanów Twojego profilu. Ponad 90% sprawców chodzi sobie swobodnie po ulicy Maja Staśko – dziennikarka i aktywistka, współautorka książki „Gwałt polski” We wstępie do „Gwałtu polskiego” piszecie z Patrycją Wieczorkiewicz: „Nie wymagałyśmy bezpośrednich dowodów na gwałt, bo brak zgody nie pozostawia śladów”. – Brak zgody wciąż nie funkcjonuje społecznie na szerszą skalę także dlatego, że w polskim Kodeksie karnym znajduje się zapis, że gwałt jest każdym obcowaniem płciowym z użyciem przemocy, zwykle utożsamianej z przemocą fizyczną i koniecznym oporem, który ma stawiać ofiara. Innymi przesłankami do uznania czynu za gwałt jest wymuszenie stosunku groźbą lub podstępem. Nie ma kategorii wyrażonej zgody, ona znajduje się w konwencji stambulskiej. Wśród osób, z którymi rozmawiałyśmy, było wiele takich, które nie wyrywały się, nie krzyczały, czyli nie stawiały owego „oporu”, wymaganego często w praktyce postępowania sądowego – a jednak doświadczyły gwałtu. Został odbyty stosunek, na który nie wyraziły zgody. Nie można nazwać tego inaczej niż gwałtem. Na policji, na sali sądowej czy ze strony opinii publicznej pada pytanie: ale dlaczego się nie broniła, skoro działa się jej krzywda? – To pierwotna, fizjologiczna reakcja organizmu, nad którą nie mamy kontroli. Wiele osób na zgwałcenie reaguje całkowitym paraliżem lub zamarciem, bez względu na to, czy jest to gwałt dokonywany przez męża lub partnera, czy przez obcą osobę. Nasz organizm w sytuacji traumatycznej nie reaguje w racjonalny sposób. Nikt nie może powiedzieć: ja to bym się broniła, krzyczałabym. Nie wiemy, jaka byłaby nasza reakcja w takiej sytuacji, bo nigdy w niej nie byliśmy. Jakiś czas temu media pisały o sprawie 14-latki zgwałconej przed laty przez dorosłego kuzyna. W uzasadnieniu sąd napisał, że gwałtu nie było, bo dziewczynka nie krzyczała. Tą historią kończycie książkę. – Napisałyśmy, że kiedy stawiałyśmy kropkę i oddawałyśmy książkę do druku, światło dzienne ujrzała taka historia, w której pojawiają się wszystkie te argumenty sprawiające, że musimy zacząć mówić o gwałcie jako o każdym stosunku bez zgody. Inaczej za każdym razem, zamiast na gwałcie, będziemy się skupiać na tym, czy ona krzyczała, czy wyrywała się, czy złamała gwałcicielowi nos albo rękę, kiedy próbowała uciec. To wszystko absurd. Dopóki jest takie prawo, dopóty nie będziemy w stanie rozmawiać o większości zgwałceń w Polsce, bo one wyglądają zupełnie inaczej. Robi się z ciebie wariatkę. Staśko jest chora psychicznie, leczy swoje traumy, jest niedoruchana – cytuję komentarze. Przemoc wobec ciebie jest emblematyczna. Nie wierzy się ofiarom i nie wierzy się tobie, kiedy stajesz po ich stronie. – Wciąż podważa się wiarygodność osób, które doświadczyły gwałtu, przez powoływanie się na ich zaburzenia psychiczne, realne czy rzekome. To absurdalne w tej sytuacji, ponieważ po zgwałceniach wiele osób doświadcza zespołu stresu pourazowego. To zaburzenie psychiczne, które pojawia się w wyniku tego potwornego przekroczenia, którego doświadczyły zgwałcone osoby, więc powoływanie się na zdrowie psychiczne i robienie z kobiet (i nie tylko kobiet) wariatek jest przemocą. Osoby zgwałcone często boją się szukać pomocy psychologa bądź psychiatry właśnie w obawie przed tym, że jeśli zapis o leczeniu czy terapii znajdzie się w aktach, stracą wiarygodność. Opisujesz takie sytuacje. – Im szybciej osoba po zgwałceniu trafi na terapię i uzyska pomoc, tym lepiej. To podstawa – każda osoba powinna mieć dostęp do ochrony zdrowia, także psychicznego. Argument o „wariatce” oskarżającej niesłusznie o gwałt polega na dwóch stygmatyzacjach: z jednej strony piętnuje się osoby, które doświadczyły przemocy seksualnej, z drugiej te, które mierzą się z zaburzeniami psychicznymi, tak jakby nie były wiarygodne, a to, co mówią, było niegodne zaufania. To ma konsekwencje, np. takie, że Katarzyna nigdy nie zdecydowała się iść do psychiatry w obawie, że zostanie uznana za chorą psychicznie. Nie chciała się podkładać. Ty się podkładasz ciągle. – Wciąż czytam o sobie, że jestem chora psychicznie, za ładna albo za brzydka na feministkę, że nikt nawet nie chciałby mnie zgwałcić, że ktoś by mnie zgwałcił, bym przestała być „niedoruchana”, albo że dlatego tak się zachowuję, bo ktoś mnie zgwałcił. To również jest przemoc. Bardzo bym chciała, żebyśmy w końcu zaczęli mówić o tym, że takie nękanie psychiczne w internecie także jest rodzajem przemocy psychicznej. Szczucie w internecie to przemoc i ja też jestem jej ofiarą. Nie wstydzę się tego słowa. Dlaczego miałabyś się go wstydzić? – Wiele osób po doznaniu przemocy nie chce, by mówić o nich „ofiara”, ale „osoba, która doświadczyła gwałtu” lub „osoba po zgwałceniu”. Czują, że dla nich jest w tym coś biernego. Dla innych powiedzenie: „Byłam ofiarą” jest emancypujące, oczyszczające, pozwala zrzucić wstyd. Kiedy mówią z podniesioną głową: „Jestem ofiarą”, to jest wyzwalające – bo przez lata nie chciały tego przyznać albo bały się to głośno powiedzieć. I to jest OK. Najważniejsze, jak osoba z tym się czuje. Ważne, żeby na te historie nie nakładać swoich kalek i przyzwyczajeń. Ja jestem ofiarą hejtu, nękania i przemocy w internecie – mówię to głośno i dla mnie to jest emancypujące. Dostaję groźby, jestem upokarzana. Przerywam milczenie. Język jest tu bardzo ważny. Piszecie, że jeśli ktoś ukradnie rower, nazywa się go złodziejem. Ale kiedy mowa o gwałcie, unika się określenia gwałciciel czy sprawca, pisze się o „rzekomym gwałcie”, „domniemanym”, o „kontrowersji” lub „skandalu seksualnym”. – Język jest niesamowicie ważny i słychać to za każdym razem w mediach. Pisze się i mówi, że ta osoba została zgwałcona. Mamy osobę, która jest ofiarą, ale znika nam sprawca. Jest bierna postać, która została zgwałcona, ale brakuje osoby, która zgwałciła. Dlaczego nie mówimy: „Gwałciciel ją zgwałcił”? Dlaczego on znika? W kampaniach społecznych słyszymy: „Mądra dziewczynka pilnuje drinka”. A gdzie jest gwałciciel? Gdzie ktoś, kto wrzuca tabletkę gwałtu do drinka, a następnie gwałci? I czy gwałtu doświadczają tylko głupie dziewczynki? Ten brakujący gwałciciel sprawia, że osoby, które głośno mówią: „On mnie zgwałcił”, są oskarżane o oczernianie sprawców. Są uznawane za głupie. Bo gwałt przedstawia się jako coś, co „się dzieje”. Co nie ma sprawcy. Winą obciąża się zgwałcone: bo są „głupie”, źle ubrane, źle umalowane, szły w złym miejscu, źle wybrały partnera. W głośnych procesach pojawiają się argumenty: ale to taki młody chłopak, u progu życia, nie można mu tego życia niszczyć. To ojciec rodziny, pomyślmy o jego dzieciach! – Jeśli ktoś gwałci, marnuje życie nie tylko tej osobie, która jest ofiarą, ale także własne. Kiedy ponosi konsekwencje gwałtu, jest to wyłącznie jego wina. Nie ofiary, nie wymiaru sprawiedliwości. To, że ofiara mówi głośno o tym, co ją spotkało, czyni z niej lub niego bohaterkę, a nie winną, bo w ten sposób chroni pozostałe osoby przed przemocą i daje wsparcie innym, które przeżyły to samo. Z szacunków Amnesty International wynika, że jedynie co 10. gwałt jest zgłaszany. 67% spraw jest umarzanych, 30-40% sprawców dostaje wyroki w zawieszeniu. – Z raportu fundacji Ster z 2015 r. wynika, że 94% kobiet po doświadczeniu gwałtu nigdzie tego nie zgłasza. Ponad 90% sprawców chodzi sobie swobodnie po ulicy, my możemy ich mijać, mogą się do nas uśmiechać, możemy im sprzedać pora w warzywniaku i nie wiedzieć, że to gwałciciele. Za każdym razem, kiedy taki gwałciciel zostaje ujawniony, pojawia się wielkie zdziwienie, bo my tak bardzo wypieramy społecznie fakt, że przemoc seksualna istnieje, a gwałcicielem może być absolutnie każdy – nasz chłopak, mąż, sąsiad – że stosujemy mechanizmy obronne. Chcemy wierzyć, że gwałciciel to obcy nożownik wyskakujący zza krzaków. No nie. Gwałty dzieją się codziennie, za drzwiami, tuż obok nas. Co piąta kobieta w Polsce doświadczyła gwałtu. Zostawia się je samym sobie, bo łatwiej przymykać oczy i karmić się fałszywą wizją świata bez gwałtów. Feminoteka: telefon dla kobiet doświadczających przemocy 888 883 388 Centrum Praw Kobiet: całodobowy telefon interwencyjny 600 070 717, dyżur prawny (czw., godz. 12-18) 22 621 35 37 Ale po co one mają to gdziekolwiek zgłaszać, skoro na policji nikt im nie wierzy? Twoje bohaterki od policjantów słyszały, żeby nie robiły afery, że jak mąż, to nie gwałt, i skoro w domu czysto i mają co jeść, to nie ma co. Prokuratura i tak umarza, bo to niska szkodliwość społeczna czynu. – Przez wiele lat głos kobiet i nasze doświadczenia były uciszane i marginalizowane. Nie było ich w mediach rządzonych przez mężczyzn, nie było w literaturze pisanej głównie przez mężczyzn. Kobiety rozmawiały szeptem, nie miały reprezentacji politycznej ani medialnej. Przemoc seksualna to taka, która dotyka przede wszystkim kobiety i którą stosują przede wszystkim mężczyźni, więc mężczyznom wygodniej było o tym nie wspominać. Kiedy zaczęłyśmy dochodzić do mediów, mówić głośno, pojawił się olbrzymi backlash, bo tych informacji po prostu przez lata nie było. Co więcej, takie informacje są dla sprawców niewygodne i niebezpieczne. Narracje kobiet dotyczące seksualności, przemocy seksualnej, aborcji były i wciąż są wykluczane. Trudno się z nimi przebić, bo zawsze słyszymy, że jesteśmy wiedźmy, wariatki, za brzydkie, za ładne, za grube, za chude. Wykorzystuje się każdy argument, żeby podważyć nasze słowa. Zdawać by się mogło, że w wymiarze sprawiedliwości pracują ludzie, którzy mają większą świadomość. – Rzecznik praw obywatelskich sprawdził, że szkoleń w zakresie wspierania osób po przemocy, nie tylko seksualnej, jest zdecydowanie za mało, więc policjanci czy prokuratorzy nie wiedzą, jakie mechanizmy tu działają. Czy dziwić się osobom, które nie zgłosiły zgwałceń? Absolutnie nie. Bohaterce naszej książki, Ani, powiedziano, że skoro jej mąż gwałciciel zarabia na dom, to jak ona utrzyma się sama. Katarzyna z kolei chodziła do policjantów, do sołtyski, do prokuratorki i próbowała szukać pomocy. Nikt nie chciał przyjąć jej dramatu do wiadomości, nikt nie chciał jej pomóc. Nie możemy winić osób, które doświadczyły gwałtu, że tego nie zgłaszają, bo zgłoszenie i cały proces prawny bywają jeszcze bardziej bolesne od samego gwałtu. To wtórna wiktymizacja ofiar. Nie można od nich wymagać takiego heroizmu i poświęcenia, żeby jeszcze więcej cierpiały. I po co? Żeby sprawę umorzono? To wymaganie od ofiar ciągłej ofiary, ciągłego cierpienia. Wymagajmy wreszcie od służb, żeby się doszkalały, od prawa, żeby było lepiej ustalane, od polityków, żeby zmieniali to prawo. Tu powinien być nacisk, nie na ofiary. Kiedy słucham historii kobiet, czytam uzasadnienia umorzeń czy oddaleń zażaleń, zawsze jestem zdziwiona, gdy znajduję nazwisko prokuratorki czy sędzi. Zastanawiam się, czy one nie mają matek, córek, sióstr, przyjaciółek, że tak chętnie stają po stronie sprawcy. Bo system chroni sprawcę, nie jego ofiarę. – System działa na rzecz sprawców przemocy. Sprawcy są bezkarni, ofiary cierpią. Brak działań zawsze będzie działał na rzecz sprawców. Nie trzeba nawet znęcać się nad ofiarą czy zadawać jej pytań, które będą wtórnie traumatyzujące, żeby zadać jej cierpienie. Wystarczy nic nie robić. I tak działa system. Próba walki o siebie jest widziana jako bezczelność, fałszywe oskarżenia, oczernianie. A sprawcy chodzą wolno, kiedy wszyscy skupiają się na ofierze. „Byłaś pijana”. „Dlaczego miałaś taki duży dekolt?”. „Dlaczego tyle lat milczałaś?”. W naszej rzeczywistości opowiedzenie o tym, że ktoś cię zgwałcił, jest większym występkiem niż to, że zgwałcił. Kiedy 21-letni mężczyzna groził 16-latce, że jeśli nie będzie z nim odbywać stosunków, udostępni jej nagie zdjęcia, które mu wysyłała, i w ten sposób wymuszał seks – czyli ją gwałcił – to ją oskarżano o to, że wysyłała mu zdjęcia. To ona dla komentujących okazała się winna. Płacimy i jeszcze długo będziemy płacić za brak edukacji seksualnej. – To mnie uderzyło, kiedy rozmawiałam z moimi bohaterkami. To szokujące, że czasami gwałt jest banalny: gwałciciel uznaje, że w małżeństwie stosunek po prostu mu się należy. Albo że skoro osoba śpi lub jest nietrzeźwa, to może ją wykorzystać, bo przecież, jak powiedział kiedyś publicysta Rafał Ziemkiewicz, kto nie wykorzystał nietrzeźwej, niech pierwszy rzuci kamieniem. Albo że w trakcie stosunku może zdjąć prezerwatywę, bo nikt go nie nauczył, że to również jest zgwałcenie. Wydaje się, że to oczywiste i podstawowe rzeczy, ale gwałciciele często nie mają takiej wiedzy. Biedne, nieświadome misie? – Nie. Ale nikt ich nie uczy, jak nie gwałcić. Czym jest gwałt, czym jest zgoda w seksie. To nas się uczy, jak uniknąć gwałtu. Zdarza się, że mężczyźni nie wiedzą, że gwałcą. Gdyby mieli tę wiedzę, wielu gwałtów by po prostu nie było. A ofiary nie wstydziłyby się, nie cierpiały i nie miały wyrzutów sumienia, że następnego dnia zrobiły gwałcicielowi śniadanie lub że w trakcie gwałtu były mokre, bo to też się zdarza. Podobnie jak orgazm w trakcie zgwałcenia. To normalne, fizjologiczne reakcje. Po gwałcie można iść następnego dnia z gwałcicielem do kościoła albo pozostawać z nim jeszcze wiele lat w związku – to nie oznacza, że gwałtu nie było. Reakcji na gwałt jest tyle, ile osób. I to nie reakcja jest problemem, tylko sam gwałt. Jak wspierać osobę, która doświadczyła zgwałcenia? – Ufać. Ze statystyk wynika, że ludzie nie zgłaszają gwałtów, bo się obwiniają i nie wierzą w system sprawiedliwości. Nie ma co się na nich obrażać, że nie chcą zawiadamiać organów ścigania. Nie ma co nakłaniać czy dawać nieproszonych rad. Po sytuacji zgwałcenia najważniejsze jest to, by dać całkowite, bezwarunkowe wsparcie. Każda decyzja jest OK. Jeśli chcesz płakać, OK. Chcesz się upić? OK. Nie chcesz iść na policję? OK, jestem obok, z tobą. Wspieram cię, nie jesteś winna i nie jesteś sama. Co mogę dla ciebie zrobić? Ktoś będzie potrzebował opieki nad psem, ktoś inny może potrzebować wsparcia finansowego, wtedy można taką osobę skierować do Feminoteki, która prowadzi specjalny Fundusz Przeciwprzemocowy. Dobrym adresem jest także Centrum Praw Kobiet, gdzie kobiety doświadczające przemocy mogą skorzystać z porad prawniczek i terapeutek. Nie jesteś winna. Nie jesteś sama. Fot. Dawid Majewski Podobne wpisy
– Rozmawiałam z tyloma ludźmi na ten temat, że już mam dystans. Pytaj śmiało, bo raczej nie ma nic, czym mogłabyś mnie zranić czy urazić – mówi Klara Roterska. Ma 27 lat, studia z psychologii i resocjalizacji, własnego bloga ( i swój coming out za sobą. Ponad rok temu wyznała publicznie: zostałam zgwałcona. Aneta Wawrzyńczak: Wymyśliłam, że będziemy rozmawiać cytatami. Na początek twój własny: „w 2015 roku, gdy miałam 21 lat, zostałam zgwałcona. Przez kogoś, komu ufałam, kogo nigdy bym nie podejrzewała, że byłby w stanie fizycznie mnie skrzywdzić”. Tak było. Drugie zdanie podkreśla, jak błędny jest stereotyp. W końcu w powszechnym mniemaniu gwałt to wciąż sytuacja, kiedy podpita dziewczyna wraca późną nocą z imprezy przez park i zostaje napadnięta przez obcego zwyrodnialca. Na tym opiera się tragizm ofiar gwałtu: kobietom mówi się wyłącznie, jak mają go uniknąć. Czyli: gdzie nie chodzić, z kim się nie zadawać, jak się nie ubierać i nie zachowywać. A to sugeruje, że zagrożenie jest głównie zewnętrzne. Gdy więc gwałci cię twój mąż, chłopak, współpracownik, kolega, ktoś tobie bliski, w wielu przypadkach odruchową reakcją jest szok, wyparcie, zupełne nieprzyswojenie tego, jako rzeczywistości. Mimo iż całe twoje ciało krzyczy, że to była przemoc, zostałaś skrzywdzona, a twoje granice zostały przekroczone. Że to był gwałt. Wciąż żyjesz w społeczeństwie, w którym w ogóle nie funkcjonuje możliwość wyrządzenia takiej krzywdy przez bliską osobę. I dlatego najczęściej sama nie dajesz sobie prawa, żeby to przeżyć jako gwałt. Tak było też w twoim przypadku? Opowiem po kolei. Mam mocną głowę, ale wtedy, w czerwcu 2015, wróciłam z imprezy u przyjaciółki tak pijana, że nie byłam w stanie otworzyć drzwi do mieszkania kluczami, zapukałam więc tylko, żeby wpuścił mnie mój chłopak. Zapukałam, a gdy otworzył – upadłam jak zwłoki na podłogę w przedpokoju. On oczywiście podniósł mnie troskliwie i zaniósł na kanapę w salonie. Owszem, upiłam się za mocno, ale wróciłam taksówką sama, do własnego domu, gdzie czekał na mnie najbliższy mi człowiek, z którym byłam w monogamicznym związku. Nikt nigdy mnie nie ostrzegał, że to najczęstsze okoliczności gwałtu Jak dotąd wszystko wygląda wzorowo. Właśnie, nie było żadnego haczyka, za który można by się do mnie przyczepić, obwinić: mogłaś zachować się inaczej. Naprawdę zrobiłam wszystko, co „grzeczna dziewczynka” powinna: piłam u przyjaciółki w domu, z dobrze znanymi mi osobami, nie było opcji, żeby ktoś dorzucił mi coś do drinka. Owszem, upiłam się za mocno, ale wróciłam taksówką sama, do własnego domu, gdzie czekał na mnie najbliższy mi człowiek, z którym byłam w monogamicznym związku. Nikt nigdy mnie nie ostrzegał, że to najczęstsze okoliczności gwałtu. I jak wielu innych kobiet, bycie “grzeczną dziewczynką”, wrócenie bezpiecznie do domu, do własnego mężczyzny, mnie przed nim nie uchroniło. Wszystko pamiętasz? Nie pamiętam, czy usiadł obok mnie, czy razem ze mną się położył. Pamiętam, że zapytał, czy chcę uprawiać seks. Nie zdziwiło mnie to aż tak, bo wcześniej, gdy byłam jeszcze u przyjaciółki, uprawialiśmy seksting, pisaliśmy sobie wiadomości, co zrobimy w łóżku, jak wrócę. Rozumiałam więc, że był pobudzony przez te esemesy, ale widział przecież, że jestem naprawdę pijana i nie jestem w stanie zrobić zupełnie nic, nawet ustać na nogach. Mimo to on dopytywał, ja byłam coraz bardziej senna i poirytowana, że mnie rozbudza, jednak ani przez moment nie czułam się zagrożona. Zaczęłam powoli przysypiać i wtedy zorientowałam się, że on nie zamierza przestać. Zrozumiałam, co się za chwilę wydarzy. Ostatnie, co pamiętam, to że zagarniał mi nogi, bo byłam tak bezwładna, że rozpadały się na boki. I zapętloną myśl: “jeśli to się dzieje naprawdę, nie chcę jutro tego pamiętać, proszę, nie mogę tego pamiętać”. Poczułam, jakby wytworzyła się we mnie studnia, w którą zaczęłam się zapadać. Mimo że wielokrotnie przerabiałam ten temat na terapii, nigdy nic więcej sobie nie przypomniałam. Ale wszystko wcześniej jednak zapamiętałaś… Z następnego dnia pamiętam tylko, że opowiedziałam to naszej byłej współlokatorce przez telefon. A ona powiedziała: “Klara, ale wiesz, że to był gwałt?” A on? Mieszkaliście przecież razem. Wieczorem wrócił z pracy na uniwersytecie, a ja przeszłam w pełne wyparcie. Zachowywałam się normalnie, co on później wyciągnął przeciwko mnie. Mówił: „gdybym naprawdę cię wtedy zgwałcił, to później nie dałabyś mi się dotknąć”. Tymczasem ja byłam zdeterminowana, żeby udawać, że nic się nie wydarzyło, że to nie jest część mojego życia. Tak reaguje wiele, jak nie większość kobiet zgwałconych w związku: nie chce się tego przyjąć do siebie, bo nie chce się wszystkiego, co za tym idzie – zaburzeń, stygmatyzacji, ostracyzmu, wtórnej wiktymizacji. No i nie chcesz konfrontacji z bliską ci osobą, która cię skrzywdziła. Ja w tym wyparciu tkwiłam przez kilka tygodni. Dłużej się nie dało, bo nie mogłam jeść, nie mogłam spać, zawaliłam sesję, po której nie wróciłam już na tamte studia. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Zdrowie umysłu, Odporność, Good Aging, Energia, Beauty Wimin Zestaw z głębokim skupieniem, 30 saszetek 139,00 zł Zdrowie umysłu Miralo Sen, Suplement na dobry sen, 20 kapsułek 20,99 zł Zdrowie umysłu Deep Focus from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu Less Stress from Plants 60 kaps. wegański 60,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu Naturell Ashwagandha, 60 tabletek 18,15 zł Znów cię zacytuję: „dziura, jaką to we mnie wyrwało, byłam tak ogromna, że nie byłam w stanie mówić, pisać myśleć – przez kolejne cztery lata”. To później. Na początku, gdy po kilku tygodniach wyparcia przyszedł moment, kiedy nie byłam w stanie wstać z łóżka, dosłownie, fizycznie. Zrozumiałam, że muszę z nim o tym porozmawiać. Powiedziałam: „to, co mi zrobiłeś, było gwałtem, bo byłam nieprzytomna, nie wyraziłam zgody, nie było nawet podstaw sądzić, że jestem w stanie zaangażować się jakkolwiek w tę sytuację”. Jak zareagował? Pełnym spektrum emocji, od płaczu, po mówienie mi w twarz, że się zgodziłam. Stwierdził też między innymi: „po prostu ja uprawiałem seks z tobą, a ty ze mną nie”. ?! A to jest przecież dosłownie definicja gwałtu! Zapytałam go też, czy podobało mu się to, że nie byłam w stanie wejść z nim w jakąkolwiek interakcję; nie mogłam go dotknąć, pocałować, przytulić, tylko leżałam jak martwa, jak ta słynna “kłoda”. Czy dla niego to było dobre, fajne? Powiedział: „tak”. Ale wiesz, co było dla mnie w tym najbardziej dramatyczne? Hm? Że byłam gotowa zostawić to za nami. Przez poprzednie 8 lat zniosłam dla niego tyle bólu, wyrzeczeń, upokorzeń i mimo każdego z nich, wciąż chciałam z nim być tak bardzo, że wystarczyłoby, żeby powiedział: „poniosło mnie, to było straszne i niegodne, nigdy więcej tego nie zrobię”. A „przepraszam”? To słowo nie padło. Co, gdyby padło? Pewnie bym mu wybaczyła. Później długo samą siebie za to obwiniałam, myślałam: czy to na pewno był gwałt, skoro byłam gotowa mu wybaczyć? Chociaż moje ciało aż o tym krzyczało: schudłam do 42 kilogramów, nie mogłam spać, byłam na lekach i pod opieką psychiatryczną przez kolejne 9 miesięcy po tym wydarzeniu. Tylko że nasza kultura stwarza mnóstwo podstaw do podważania samej siebie. Robią to też ludzie w mediach i internecie, wypowiadając się na temat gwałtów publicznie. Długo samą siebie za to obwiniałam, myślałam: czy to na pewno był gwałt, skoro byłam gotowa mu wybaczyć? Chociaż moje ciało aż o tym krzyczało: schudłam do 42 kg, nie mogłam spać, byłam na lekach i pod opieką psychiatryczną przez kolejne 9 miesięcy po tym wydarzeniu Zrobił to pod koniec września Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, gdy orzekł, że gwałtu na 14-latce nie było, bo „nie krzyczała, a to znaczy, że sprawca nie używał przemocy”. Cała nasza kultura jest obrzydliwa pod tym względem, bo tak naprawdę socjalizuje nas, wręcz hoduje do tego, żebyśmy niezależnie od formy doznanej przemocy, obwiniały siebie. I ja tego boleśnie doświadczyłam, gdy on mi mówił te wszystkie rzeczy, ja myślałam: może faktycznie tak jest? I dodatkowo to, że nie wypełniasz formuły ofiary gwałtu: zlęknionej, zagubionej, “nietykalskiej”, tylko dalej chcesz być z oprawcą, chcesz, żeby cię kochał, dotykał, nie opuszczał, sprawia, że nachodzi cię myśl, że może jednak w ogóle nie zostałaś zgwałcona. Co było dalej? Wyprowadził się ode mnie, nasza relacja, jakby to powiedzieć… zdziczała. No bo jaką możesz mieć relację z kimś, komu mówisz, że cię zgwałcił, a on się wypiera? Tu nie ma jak dla mnie warunek sine qua non związku: zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Niby nie byliśmy razem, niby byliśmy. Czekaliśmy, aż sytuacja jakoś się rozwiąże – tylko że oboje liczyliśmy na inne efekty. Ja chciałam, żeby przyznał się i przeprosił, on – żebym po prostu dała spokój. Wystąpiło u mnie to, co często dzieje się w toksycznych związkach: ofiara nie ma odruchu, że czara się przelała, to koniec, zrywam. W naszym związku przez wiele lat działo się dużo złego, wielokrotnie łamał mi samoocenę. Dlatego chociaż gwałt fundamentalnie na mnie wpłynął, nie miałam poczucia, że to koniec. Byłam pewna, że to po prostu kolejna okropna rzecz, którą mi zrobił, ale wyciągnie z tego wnioski i będzie lepiej. Strasznie współczuję ówczesnej sobie. Powiedziałaś, że wyciągnął później przeciwko tobie, że jesteś w stanie uprawiać seks. Tak, jakieś półtora miesiąca po gwałcie, gdy było już ze mną naprawdę źle, od traumy, głodu, braku snu, źle dobrych leków psychotropowych, spróbowałam przespać się z moim byłym chłopakiem. Żeby sprawdzić, czy jeszcze w ogóle jestem w stanie uprawiać seks. Nie udało się i było to naprawdę okropne doświadczenie. To, co przeżywają ofiary gwałtu w związku ze swoją seksualnością, jak zaburzony zostaje ich stosunek do własnego ciała, jak prześladuje je brak kontroli i rozpaczliwa potrzeba jej odzyskania – jest czasem o wiele gorsze niż gwałt sam w sobie. On dowiedział się o tym, bo kontrolował mnie do stopnia, gdzie grzebał w moim koszu na śmieci, żeby sprawdzić, co robiłam. Znalazł na dnie opakowanie po prezerwatywie, ceremonialnie zostawił je na środku przedpokoju, tego samego, z którego zbierał mnie tuż przed tym, jak mnie zgwałcił, a później zrobił mi awanturę. Całą sytuację uznał również za argument, że mnie nie zgwałcił. To kolejna pułapka: ofiara gwałtu czy molestowania ma mieć całkowitą awersję do cielesności, zasklepić się przed swoją seksualnością, bać nawet spojrzenia mężczyzn. Dokładnie, to również wiąże się z poczuciem, że nie wypełniasz formuły ofiary gwałtu. Straszne jest to, że karze się ofiary za to, że nie są na zewnątrz tak bardzo i widowiskowo straumatyzowane, jak społeczeństwo chciałoby, żeby były. W momencie, kiedy po doświadczeniu przemocy seksualnej jeszcze kiedykolwiek chcesz w życiu uprawiać seks – albo uprawiasz go jeszcze raz z osobą, która cię skrzywdziła… To przekreśla całkowicie twoją wersję wydarzeń. Tak. A ludzie nie są istotami zero-jedynkowymi, jeśli gwałci cię ktoś, do kogo żywisz uczucia, to zazwyczaj chcesz to jakoś naprawić. W Polsce nie ma edukacji seksualnej, nie jesteśmy uczeni, jak separować się emocjonalnie od ludzi, którzy nas krzywdzą. Wszystkiego musimy się uczyć na własnych, często bolesnych, doświadczeniach. Przerobiłaś to na własnej skórze… Widzisz, ja byłam dziewicą do 20. roku życia, bo mój związek z tym chłopakiem, który mnie finalnie zgwałcił, a o którym marzyłam, odkąd miałam 12 lat, był bardzo burzliwy. I chociaż nie czułam, by zasługiwał na bycie „pierwszym”, kochałam go za bardzo, żeby zrobić to z kimkolwiek innym. Gdy zaczęłam uprawiać seks, wybrałam kogoś, kto oddał się bardziej mi, niż ja jemu, tworząc z nim związek, który bardziej przypominał terapię, niż partnerstwo. I z którego wróciłam prosto do punktu wyjścia. Moje życie seksualne było więc skrajnie konserwatywne, jak na moje liberalne poglądy, a gwałt przeszedł przez nie jak huragan najwyższej kategorii – zaledwie rok po tym, jak się zaczęło. Gdy zrozumiałam, że on szybciej mnie zostawi na zawsze, niż przeprosi, poczułam, jakby odebrał mi już absolutnie wszystko. Nie oddałam mu dziewictwa, więc mnie zgwałcił. Wyszło na jedno lub nawet gorsze. Może to trauma, może leki, ale wywołało to u mnie „odhamowanie” seksualne, całkowicie niezgodne z moim charakterem i systemem wartości. Rozpaczliwie szukałam jednak poczucia kontroli. Chciałam poczuć się sobą w swoim ciele, poczuć że mogę robić, co chcę i z kim chcę. I nikt mi nie może tego odebrać ani zabronić. Dziewczyna, która zgłosiła się do mnie dwa lata temu, żeby opowiedzieć swoją historię, powiedziała, że jej terapeutka potwierdziła: to jedna z typowych reakcji, że po gwałcie kobieta, która nie przerobiła traumy, szuka innych stosunków, by w jakiś sposób odwzorować moment gwałtu, przeżyć go jeszcze raz – ale już mając nad nim kontrolę. Wtedy nikt mi tego nie powiedział. Wszyscy psychiatrzy, do których trafiłam, byli żenujący. Jednej pani doktor musiałam powtórzyć trzy razy po co przyszłam. Ja jej mówię, że zostałam zgwałcona, a ona mnie pyta, czy nie mam anoreksji, bo byłam wtedy bardzo wychudzona. Mówię: „nie, zostałam zgwałcona”, a ona dalej o anoreksji. Nikt nie chciał też wpisać mi w kartę leczenia słowa ‘gwałt”, wpisywali „przykre zdarzenie”. Przez to na każdym kroku czułam, że moje doświadczenie jest podważane i nikt nie chce przyjąć go jako tego, czym faktycznie było. To jest właśnie wtórna wiktymizacja. Nie ma w ogóle zgody na to, żeby ofiary gwałtu mogły mówić o swoim doświadczeniu. A gdy to jednak robią, wywołują automatycznie złość i agresję Może ludzie się boją tego słowa? Tak niestety jest, co tylko sprzyja podtrzymywaniu kultury gwałtu. Przecież nie mamy problemu z używaniem słów: tortury czy morderstwo, kradzież, porwanie. Jeżeli lekarz nie może z pacjentem nazwać „choroby” po imieniu, to jaka jest szansa na wyzdrowienie? Moim zdaniem marna. Często też psycholodzy mówią, żeby nie nazywać ofiar ofiarami, bo to je stygmatyzuje. Mamy mówić „osoba gwałcąca” i „osoba gwałcona”, stawiając to na jakiejś semantycznej równi? Moim zdaniem to odbiera wagę doświadczenia, niezależnie, czy jest się ofiarą przemocy seksualnej, psychicznej, ekonomicznej czy jakiejkolwiek innej. Przecież słowo „ofiara” zakłada, że wina nie leży po twojej stronie, a to ty jesteś poszkodowana, to ty nie miałaś wpływu na to, co się wydarzyło. W 2019 roku powiedziałaś o tym publicznie. Mam wrażenie, że przełamałaś ogromne tabu, bo o wielu trudnych doświadczeniach się dziś mówi, ale o tym akurat jakoś nie. Znam mnóstwo kobiet i, co wydaje się niemożliwe biorąc pod uwagę statystyki – żadna nie została zgwałcona. Albo nie zaufała mi na tyle, żeby o tym powiedzieć. Tego eksperymentu nie wolno przeprowadzać, bo jest nieuczciwy, ale myślę, że gdybyś zaczęła z nimi rozmawiać o doświadczeniach przemocy seksualnej z perspektywy: nie miałam ochoty na seks, powiedziałam nie, on się uparł, zagroził na przykład, że znajdzie sobie inną, więc nie miałam wyboru, to okazałoby się, że wiele z nich odpowie: nigdy nie zostałam zgwałcona, ale miałam taką sytuację… I de facto opowiedziałyby ci o sytuacji, kiedy zostały zgwałcone. Bo w naszej kulturze , ale też prawie mamy zakorzenione przekonanie, że dopóki nie dochodzi do ewidentnej przemocy – nie bronisz się, nie gryziesz, nie drapiesz, nie zostawiasz śladów dosłownej walki – to nie ma gwałtu. Dziewczyna, o której ci wcześniej wspominałam, powiedziała, że odezwała się do mnie, bo wydawało jej się, że „dam radę to udźwignąć”. A także, że nikt, kto sam tego nie przeżył, nie jest w stanie zrozumieć. Dla mnie olbrzymim krokiem do przodu było to, że znalazłam przyjaciółki o silnie feministycznych poglądach. Wcześniej takich kobiet w swoim towarzystwie nie miałam, całe dzieciństwo i lata nastoletnie spędziłam w 30-tysięcznym miasteczku na Podkarpaciu, gdzie wszystko, co inne, jest mocno stygmatyzowane. Co ciekawe, praw LGBTQ+ było mi łatwo bronić, ale praw kobiet już nie. Zajęło mi dużo czasu i generalną zmianę otoczenia, by znaleźć w sobie odwagę do przejścia z „nie jestem feministką, ale…” do “jestem feministką”, do mówienia otwarcie o patriarchacie, o związanych z nim problemach. A za sprawą kobiet, które mnie wspierały, dzieliły się ze mną swoimi doświadczeniami, zrozumiałam, że przemoc seksualna jest powszechna. Nie jestem jedyna. Nie jestem wyjątkiem od reguły. To było dla mnie szokujące, ale i niesamowicie budujące, bo pierwszy raz poczułam, że nie jestem w tym sama, winna, zepsuta. To inne kobiety dały mi odwagę, żeby powiedzieć o gwałcie publicznie. I znów cytat, krótki i odbijany w komentarzach pod twoimi tekstami jak z szablonu: „atencjuszka?”. To jest właśnie wtórna wiktymizacja. Nie ma w ogóle zgody na to, żeby ofiary gwałtu mogły mówić o swoim doświadczeniu. A gdy to jednak robią, wywołują automatycznie złość i agresję. Zwróć uwagę, że piszę o facecie, którego nikt nie zna, nie jest osobą publiczną, nie podaję żadnych jego danych, nie chcę jego pieniędzy, nie chcę odebrania mu nagród czy sławy. Specjalnie zadbałam o to, żeby był w stu procentach anonimowy. A mimo to reakcją olbrzymiej rzeszy ludzi jest to, żeby go bronić. Dlaczego? To jest kwintesencja kultury gwałtu i tego, że to naprawdę nie ma znaczenia w naszym społeczeństwie, kto cię zgwałcił, w co byłaś ubrana, jak się zachowywałaś – ludzie i tak będą szukać winy w tobie, będą lustrować całe twoje życie, błędy i niezależnie od wszystkiego, postrzegać cię jako tę bardziej zepsutą i zaburzoną stronę. Ponieważ nikt nie chce myśleć o tym, że przestępstwo gwałtu jest powszechne, że gwałcą przeciętni mężczyźni, że do gwałtu dochodzi głównie w związkach. Przełamaniu tego tabu nie pomaga brak edukacji seksualnej i fakt, że większość osób doświadczająca przemocy seksualnej idzie w dobrze znanym mi kierunku, czyli wyparcia. Nie znają skali zjawiska, nie doświadczyły uczucia solidarności i wsparcia, które dają osoby o podobnym doświadczeniach, nie miały możliwości przepracowania tego na terapii…Wyparcie jest jedynym, co jakoś ich trzyma. Ale ma to swoją cenę… Będą zaciekle bronić tezy, że to się nie dzieje, kobiety kłamią, a jeżeli o tym mówią – to żeby coś na tym zyskać, rozgłos w internecie, pieniądze, cokolwiek. Na tym opiera się ich wyparcie. Nie pomaga również to, że wszyscy jesteśmy wychowani w patriarchacie, czy tego chcemy, czy nie. A patriarchat zawsze stawia kobiety na gorszej pozycji niż mężczyzn. Wolimy wierzyć, że kobiety powszechnie kłamią, niż że mężczyźni powszechnie gwałcą. Kobiety już i tak mają w naszym społeczeństwie łatkę niezrównoważonych, mniej wartych zaufania, niezdolnych do racjonalnego postępowania. Tymczasem tajemnicą poliszynela jest, że większość mężczyzn na przestrzeni swojego życia dopuściło się jakiejś formy przemocy seksualnej, chociażby w postaci szantażu, wymuszenia, wykorzystania czyjegoś stanu, bo zostali wychowani w poczuciu, że to jest okej i nie wiedzieli, że robią coś złego. Ludzie, którzy mają na koncie nieprzepracowaną przemoc seksualną, zarówno w roli ofiary, jak i oprawcy, będą walczyli do upadłego z edukacją seksualną i faktem, że gwałt to nie tylko agresywny przymus fizyczny. A kobiety? Matki często nie wierzą córkom. To też jest oblicze patriarchatu, przekaz międzypokoleniowy z matki na córkę. Nie umiem złościć się na kobiety, które są tak zwanymi strażniczkami patriarchatu, bo one same są jego ofiarami. Mężczyźni mają z niego wymierne korzyści, kobiety – absolutnie żadnych. A jeśli bronią jego wszystkich toksycznych założeń, to dlatego, że tak zostały nauczone, ich poczucie własnej wartości, bycia kobietą, adekwatną częścią społeczeństwa jest związane z bronieniem i chronieniem patriarchatu. Same cierpiały przez całe życie i teraz to cierpienie przekazują swoim córkom, co jest straszne i krzywdzące, ale obwiniając je, znów obwiniamy ofiarę za to, że nią jest. Dopóki nie masz możliwości poznania innej perspektywy, dopóki ktoś ci nie da do tego prawa i nie zapewni bezpieczeństwa jej posiadania, to nie będziesz jej miała. Ty taką perspektywę dajesz. Przychodzą do ciebie wiadomości od kobiet, które padły ofiarą gwałtu? Przede wszystkim chcę być tą kobietą, której nie miałam przy sobie, gdy żyłam na Podkarpaciu. Chcę być tą feministką, przyjaciółką, siostrą, matką, której sama nie miałam. W związku z taką postawą, gdybym miała dostawać 10 złotych za każdym razem, kiedy ktoś pisze, że mi pierwszej wyjawia swoje doświadczenie przemocy seksualnej lub że w ogóle dzięki moim tekstom pierwszy raz dopuścił do siebie myśl o jej istnieniu, byłabym naprawdę bardzo bogata. Nie przesadzę, jak powiem, że dostaję takie wiadomości codziennie. Najczęściej dziewczyny piszą: „zerwałam z chłopakiem, bo zrozumiałam, że mnie gwałci”. Na drugim miejscu jest wiadomość: „dopiero dzięki twoim tekstom uświadomiłam sobie, że to, co przeżywałam, to były gwałty”. Chociaż są to najczęstsze wiadomości, bolą najbardziej, bo dla większości tych dziewczyn to nie był jeden raz, jak w moim przypadku, a „norma”. I chociaż wiedziały, że coś jest nie tak, nie interpretowały tego jako gwałtu. Nie wiedziały, że mogą. Które są dla ciebie najtrudniejsze? Najbardziej szokują i łamią mi serce wiadomości, w których kobiety piszą, że „dopiero teraz zrozumiały, dlaczego nie mogą uprawiać seksu”, jednocześnie będąc na etapie męża i dwójki dzieci. Na całe lata kompletnie odrzuciły swoją seksualność, jakąkolwiek możliwość, że seks może być dla nich dobrym i komfortowym doświadczeniem, przestawiły się w tryb „obowiązku i przetrwania”. Ich mężczyźni nawet nie wiedzą, że one przeżywają tę traumę, bo nic o niej nie mówią, zepchnęły ją głęboko, postanowiły żyć jakby nigdy do niej nie doszło. Ale doszło. I każdy stosunek z mężem, który nigdy nie zrobił im nic złego i nie ma świadomości, co dzieje się w ich głowach, jest dla nich dodatkowo traumatyzujący. Ponieważ każdy seks, który odbywa się wbrew tobie, na który nie masz ochoty, jest rodzajem gwałtu. A gdy zmuszasz się do niego sama, nie dając sobie nawet prawa czy możliwości, by odmówić, chociaż twój partner w żaden sposób nie wywiera na ciebie żadnego nacisku… To najsmutniejszy rodzaj gwałtu, gwałtu którego zostałyśmy wyuczone, by wyrządzać go same na sobie. Zobacz także
Ktoś mnie przeklął jak to odwrócić. Klątwa jest celową i celową klątwą – zaklęciem zła, aby zniszczyć i sprowadzić nieszczęście na konkretną osobę. Klątwa jest zwykle wypowiadana pod wpływem emocji, mówiący nie ma na myśli przekleństwa, nawet jeśli używa ostrych słów: „Idź do diabła!”, „Idź do diabła Szanowna Pani, Niestety, po tak długim czasie trudno fizycznie zweryfikować czy gwałt rzeczywiście zaszedł. Opisywana przez Panią sytuacja jest bardzo dramatyczna i budzi trudne emocje; wyobrażam sobie jak trudno jest Pani wracać do tego wspomnienia. Niezależnie od tego, czy rzeczywiście doszło do penetracji czy nie, z Pani opisu wynika, że doszło do nadużycia. Kolega nie miał prawa leżeć na Pani bez Pani zgody! Widok krwi na łóżku po przebudzeniu musiał także być bardzo przykry. Nawet po 2 latach warto poradzić sobie z tymi trudnymi wspomnieniami. Zdecydowanie zalecam poszukanie wsparcia specjalisty - psychologa lub psychoterapeuty. Rozmowa z nim pozwoli Pani poradzić sobie z trudnymi emocjami, które z pewnością tamta sytuacja w Pani zostawiła; odzyska Pani poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości. Nie jest także wykluczone, że w trakcie rozmowy ze specjalistą obudzą się w Pani jakieś wspomnienia i zyska Pani nowe zrozumienie zaistniałych wydarzeń. Zachęcam do poszukania dla siebie pomocy i życzę powodzenia. To baza danych gromadząca informacje na temat wszystkich zobowiązań bankowych. Jeśli chcesz sprawdzić, czy ktoś wziął na Ciebie kredyt, podając we wniosku kredytowym Twoje dane, po prostu pobierz raport na swój temat. Raz na pół roku możesz zrobić to bez ponoszenia żadnych kosztów.Czy ktoś mi szkodzi ? Jak sprawadzić czy ktoś mi źle życzy ? Osoby, które mogą nam zaszkodzićOgólne pytanie do tarotaPytajmy o konkretne osobyJak sprawadzić czy ktoś mi źle życzy ? Szukając rad i wskazówek Tarota, unikajmy pytań, dotyczących ogółu. Taki charakter ma pytanie odnośnie tego, czy w naszym otoczeniu są osoby, które mogą nam które mogą nam zaszkodzićŻyjemy w określonej społeczności i każdego dnia mamy do czynienia z wieloma ludźmi. Nasze otoczenie obejmuje zarówno krewnych, sąsiadów, jak i osoby, z którymi mamy do czynienia w pracy bądź też takie, które znamy przede wszystkim z widzenia i nasze relacje z nimi ograniczają się głównie do wymiany grzecznościowych formułek. Każda z tych osób postrzega nas w indywidualny sposób i nigdy nie ma tak, że wszyscy nas lubią, że w każdym człowieku wzbudzamy wyłącznie pozytywne (bądź też negatywne) emocje i pytanie do tarotaCo prawda, Tarot zapytany o ogół, podpowie nam, że wysoka blondynka patrzy na nas krzywym okiem, a brunet o szarych oczach najchętniej utopiłby nas w łyżce wody. Karty nie będą jednak w stanie skonkretyzować takiej osoby. Nie wskażą nam, że wysoka blondynka to Anka z II piętra, a brunet o szarych oczach to Wojtek, z którym w sumie za wiele nie mamy do czynienia, ale nie zrobiliśmy na nim dobrego wrażenia i czegoś nam zazdrości, choć sam nie wie, czego. Pytania o ogół mogą wprowadzić w nasze myśli spory chaos i mogą sprawić, że zaczniemy nieufnie traktować każdą wysoką blondynkę z naszego otoczenia i każdego bruneta o szarych oczach, z którym mamy jakiś o konkretne osobyChcąc dowiedzieć się, czy ktoś chce bądź może nam zaszkodzić, starajmy się pytać o konkretne osoby, czyli takie, co, do których mamy pewne podejrzenia, które nie budzą w nas zaufania swoim zachowaniem wobec nas. Pytajmy więc o konkretną Ankę czy też konkretnego Wojtka. Wówczas odpowiedź Tarota będzie jasna i będzie dotyczyła właśnie tej osoby, potwierdzając nasze przypuszczenia lub też rozwiewając nasze wątpliwości. Nie zawsze bowiem brak widocznych oznak sympatii ze strony danej osoby, wskazuje na to, że będzie ona nam chciała zaszkodzić. Tagi: ⭐